Jeszcze tydzień temu, gdy trener Rumunek Florentin Pera decydował o 18-osobowej kadrze na skandynawski mundial, tamtejsi kibice rozpaczali nad stanem zdrowia swojej największej gwiazdy Cristiny Neagu. 35-letnia rozgrywająca, czterokrotnie wybierana przez IHF najlepszą zawodniczką świata, zmagała się z bólem prawego kolana. Nie zagrała ani minuty w ostatnim turnieju Rumunek przed startem mundialu, jedynie indywidualnie trenowała. Pojechała na badania do Bukaresztu, Pera ostatecznie powołał 19 szczypiornistek. Neagu znalazła się w rezerwie, miała na pewno opuścić pierwszy mecz z Chile, ale wszyscy wierzyli, że znajdzie się w kadrze na Serbię. To był bowiem najważniejszy mecz pierwszej części mundialu. Dziś okazało się, że Neagu w meczowej kadrze jednak brakuje. I jej absencja... tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Pełna kontrola arcyważnego meczu przez Rumunki. Mają wiele atutów Serbia dwa dni temu zagrała znakomite spotkanie z Danią, prowadziła w nim niemal przez cały aż do 51. minuty. A przecież Dunki na swoim terenie, wspierane przez ponad 12 tys. kibiców, miały być nie do ruszenia. Ostatecznie wygrały 25:21, ale Serbia za swoją ambitną postawę dostała mnóstwo pochwał. Tyle że te pochwały niewiele znaczą, dziś reprezentację z Bałkanów czekało kluczowe starcie z Rumunią, która pozbawiona jeszcze była Neagu. I tę kluczową próbę Serbki całkowicie zawaliły. Nawet jeśli wygrają w ostatniej kolejce z Chile, a to się zapewne stanie, drugą fazę rozpoczną z zerowym dorobkiem. Nawet pokonanie Polek, Niemek i Japonek może nie dać im awansu do ćwierćfinału. Dziś Rumunia grała kapitalnie już od pierwszego gwizdka, szczególnie w obronie. Z tego rodziły się kontry, które kończyła skrzydłowa Sonia Seraficeanu, klubowa koleżanka kontuzjowanej reprezentantki Polski Natalii Nosek z CS Gloria Bistrița-Năsăud. Dość szybko Rumunki odskoczyły na 4:1, potrafiły grać tzw. szybkim środkiem, aktywna na kole była doświadczona Crina Pintea. Gdy w 8. minucie zrobiło się 7:3, trener Serbek poprosił o pierwszą przerwę. Różnica między tymi dwoma reprezentacjami była jednak spora, nie do zniwelowania. Po trafieniu Bianki Bazaliu Rumunia odskoczyła w 24. minucie na 19:11. I choć zawaliła końcówkę tek części gry, przez sześć minut była nieskuteczna, to i taka niewiele się zmieniło. Serbia zdobyła w tym czasie tylko dwie bramki, też miała problemy. Rumunia już na pewno będzie rywalem Polski i Niemiec. Serbia musi jeszcze o to powalczyć Taka słabsza postawa Rumunek trwała jeszcze przez kilka minut drugiej części, ale od stanu 22:19, gdy rzuciły cztery kolejne bramki, miały już spotkanie pod pełną kontrolą. Podopieczne trenera Pery wygrały 37:28, we wtorek zagrają z Danią o pierwsze miejsce w grupie. Nawet jeśli przegrają, wydają się być dużym wyzwaniem dla Polek i Niemek w dalszej części turnieju. No i pytanie, czy i kiedy do gry wróci Neagu. Z jej atomowym rzutem z drugiej linii Rumunki mogą być groźne dla najlepszych. Nie ma jednak wątpliwości, że wszystkie drużyny z grupy F, czyli Polska, Niemcy i Japonia, będą miały ciężką przeprawę w Herning. Polska zagra w poniedziałek z Niemcami ostatni mecz w pierwszej części mistrzostw świata. Jego początek o godz. 20.30. Rumunia - Serbia 37:28 (19:13)