W czwartek podopieczne selekcjonera Arne Senstada cały czas były w kontakcie z odmłodzonym zespołem serbskim, ale już wydawało się, że przeciwniczki będą kontrolowały dość bezpieczną przewagę. Sylwia Matuszczyk bezbłędnie: Za dużo naoglądałyśmy się reprezentacji mężczyzn Na przerwę "Biało-Czerwone" schodziły przegrywając 10:13, a był też taki fragment spotkania, gdy przegrywały różnicą czterech trafień. Nasz zespół, który na to spotkanie wyszedł z jedną zmianą w składzie (Aleksandrę Zimny zastąpiła Paulina Masna) był jednak niesamowicie zdeterminowany, co przyniosło efekt w końcówce spotkania. Polki rzutem na taśmę przechyliły szalę na swoją stronę i wyrwały jednobramkowe zwycięstwo 22:21. Był to pierwszy mecz rundy zasadniczej w duńskim Herning, a warto przypomnieć, że współorganizatorami mistrzostw świata są także Norwegia i Szwecja. Tym razem nie musieliśmy zachodzić w głowę, dlaczego tytuł najbardziej wartościowej zawodniczki spotkania nie przypadł Polce. Wyróżnienie MVP przyznano Karolinie Kochaniak-Sali. "Biało-Czerwone" swoją robotę wykonały na piątkę, a później niesamowicie uśmiechnęło się do nich szczęście. Dzięki sensacyjnemu zwycięstwu Japonek nad Dunkami 27:26, wielkie faworytki turnieju oraz Polki mają na koncie po cztery punkty (liderkami w grupie 3 z dorobkiem sześciu "oczek" są Niemki). I to w bezpośredniej, sobotniej batalii, jedna z reprezentacji wykona milowy krok w kierunku awansu do ćwierćfinału. Na koniec zmagań w tej fazie nasza drużyna zmierzy się z Rumunią. Nie znając jeszcze wyniku starcia Dunek, Polki i tak już były bardzo szczęśliwe, bo ze swoich powinności wywiązały się widowiskowo. Kapitan zespołu Monika Kobylińska, cytowana przez oficjalną stronę Związku Piłki Ręcznej w Polsce, była jednak dość krytyczna względem siebie i koleżanek. - Jesteśmy świadome, że szło nam dość ciężko. Jestem jednak naprawdę szczęśliwa, bo wygrałyśmy, choć mecz od początku nam się nie układał. Najważniejsze jednak, że na koniec to my cieszymy się ze zwycięstwa. Myślę, że pokazałyśmy charakter. Dobrze walczyłyśmy w obronie, gdzie ciągle sobie pomagałyśmy. Były problemy w ataku, ale najważniejsze są kolejne dwa punkty - opowiadała. "Każdy skacze za sobą w ogień". Polki triumfują po cennej wygranej Z kolei bardzo efektownego porównania użyła nasza obrotowa Sylwia Matuszczyk, której słowa już się niosą po sieci. - W drugiej połowie stanęłyśmy bardziej płasko i Serbki miały problem ze zdobywaniem bramek. Cały mecz wierzyłam w zwycięstwo. Rywalki nie były od nas lepsze. Wiedziałyśmy, że jeśli pozbędziemy się błędów, to gra będzie wyglądała dobrze. Mamy świetny zespół, w którym każdy skacze za sobą w ogień i mam nadzieję, że to widać - ogłosiła Matuszczyk.