W grupie F, rywalizującej w duńskim Herning, znalazły się dwie drużyny z Azji: Japonia i Iran. Pierwsza z nich to wicemistrz kontynentu, druga - czwarty zespół ostatnich Igrzysk Azjatyckich. Pod względem umiejętności dzieli je jednak przepaść, pokazały to już czwartkowe starcia. Japonia była o krok, a dosłownie o dwie sekundy, od wyrwania punktu Niemkom, przegrała 30:31. Iran popełniał w meczu z Polską proste błędy, na poziomie nauki tej dyscypliny w szkole podstawowej. Był więc dość szybko faul w ataku, błąd kroków, wyrzucona piłka w aut przy podaniu z lewego rozegrania na prawe. Polki zaś kontrowały, szybko odskoczyły, a w 7. minucie gola rzutem przez całe boisko ustrzeliła nawet bramkarka Adrianna Płaczek. Wtedy było już 6:0. Świetny początek Polek, wtedy grały skoncentrowane. A później już tego zabrakło Można więc było oczekiwać, że Biało-Czerwone cierpliwie będą podwyższały prowadzenie, bez zbędnego pośpiechu. Bo spieszyć się nie musiały, dobrze broniły, kontry mogły kończyć obie skrzydłowe: Magda Balsam i Daria Michalak. Dopiero w 8. minucie Iranki zdobyły pierwszą bramkę - z koła trafiła Arezoo Mohammadi. Gdy jednak w 13. minucie było już 9:1, trener Iranek poprosił o przerwę. Mówił powoli, wyglądał na mocno zawiedzionego postawą drużyny. Wpuścił jednak na boisko swoją najbardziej obyłą w świecie zawodniczkę - bramkarkę Fatemeh Khalili. Jako jedyna gra poza krajem, w drugiej lidze rumuńskiej. Od razu też pokazała, że naprawdę wiele potrafi, zaczęła odbijać piłkę po rzutach Polek. W kilka minut Iranki zdobyły cztery bramki, mocno zirytowało to trenera Senstada. Tłumaczył swoich zawodniczkom, m.in. Aleksandrze Rosiak, jak powinny zachowywać się w defensywie. Przewaga Biało-Czerwonych już nie rosła, zatrzymała się na sześciu golach. Niemoc po kilku minutach przełamała w końcu Monika Kobylińska. O żadnych większych emocjach nie było oczywiście mocny, niezła bramkarka niewiele mogła w tej kwestii zmienić, częsty brak koncentracji po polskiej stronie mógł jednak irytować. Po 30 minutach było 18:8. Iran zdemolowany, polska bramkarka rzucała przez całe boisko. Ogromna różnica Iran zadebiutował na mundialu dwa lata temu - przegrał sześć spotkań, nawet te w Pucharze Prezydenta, ostatecznie został sklasyfikowany na 31. pozycji. Przed Chinami, które ostatnie trzy boje oddały walkowerem, po pozytywnych wynikach testów antydopingowych. W Skandynawii chce powalczyć o pierwsze zwycięstwo na boisku, ale co najwyżej w dalszej części turnieju. W starciach z Polską, Niemcami czy Japonią nie ma szans. Zwłaszcza, jeśli te zespoły nie odpuszczają w defensywie. Polki zaś po przerwie nie odpuszczały - pozwalały rywalkom co najwyżej na niegroźne rzuty z dystansu, przewaga znów rosła. Na jakieś trafienie Iranki musiały czekać do szóstej minuty. Bolały jednak rzuty karne zmarnowane przez Kobylińską czy Balsam, a z drugiej strony ładnie trafiała zaledwie 19-letnia rozgrywająca Fatemeh Merikhi. Tyle że nie wspierały jej koleżanki, a Biało-Czerwone mogły punktować z każdej pozycji. Nawet bramkarka Barbara Zima dwukrotnie rzuciła przez całe boisko do pustej bramki. Iranki jednak w niektórych momentach zachowywały się nieodpowiedzialnie. Jak choćby Hadiseh Norouzi, która w 50. minucie brzydko sfaulowała rzucającą z czystej pozycji Darię Michalak. Od razu zobaczyła za to czerwoną kartkę. Polki dobiły do 20 trafień różnicy, cały mecz wygrały 35:15. W sobotę Polska zagra z Japonią - to już będzie znacznie trudniejsza przeprawa. Polska - Iran 35:15 (18:8) Polska: Płaczek 1 (3/10 - 30 proc.), Zima 2 (10/18 - 56 proc.) - Galińska 2, Kobylińska 3, Balsam 6, Matuszczyk, Górna 2, Tomczyk 2, Rosiak 4, Głębocka, Urbańska, Michalak 4, Kochaniak-Sala 3, Uścinowicz, Masna, Nocuń 6. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 4/6. Iran: Lak (4/14 - 29 proc.), Khalili (9/31 - 29 proc.), Mohammadi (0/1 - 0 proc.) - Zandi, Merikh 6, Rahmanian 1, Shasavari 2, Badvi, Vatan Parast, Eizadgashb 1, Kiyaniara 1, Faghihi 1, Koudzarifarahani 3, Oshaghi, Rajabi. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 3/5.