To był czarny poniedziałek dla polskiej piłki ręcznej kobiecej. Nasza reprezentacja przystępowała do starcia z Niemkami pełna nadziei, bo w dwóch pierwszych starciach na mundialu wcale nie prezentowała się gorzej od podopiecznych Markusa Gaugischa. A do tego przed mundialem Polki zagrały świetne spotkanie z Norwegią, na jej terenie. Był więc spory optymizm. No i nasze zawodniczki miały prawo pamiętać, że rok temu zostały oszukane przez Niemki i Hiszpanki. Bo z tymi pierwszymi Biało-Czerwone minimalnie przegrały, a z drugimi wygrały. Niemcy i Hiszpania zagrały zaś w ostatnim spotkaniu, ba - w ostatniej jego minucie - tak, aby padł wynik dający awans do drugiej fazy tym dwóm drużynom. Podopieczne Arne Senstada miały więc wiele powodów, by coś udowodnić rywalkom. Niestety, na chęciach się skończyło. Fatalny mecz reprezentacji Polski. Nic się nie kleiło, koszmar po kwadransie Polska od początku nie grała dobrze, ale po kwadransie przegrywała tylko 7:8. Źle było w defensywie, ale z upływem czasu Niemki zaczęły fizycznie dominować na każdym miejscu parkietu. Między trafieniem Violi Leuchter w 16. minucie na 9:7, a golem Anniki Lott w 46. minucie na 29:12 minęło równe pół godziny meczu. Biało-Czerwone były w tym czasie w stanie rzucić zaledwie pięć bramek! To koszmar na poziomie najsłabszych drużyn tego turnieju: Chile, Iranu czy Grenlandii. Ostatecznie wygrały 33:17, Polki zaczęły grać w miarę równe spotkanie dopiero wówczas, gdy wśród rywalek pojawiły się same zmienniczki. "Poza naszym zasięgiem". Arne Senstad nie zostawił złudzeń - To nie był mecz, którego się spodziewaliśmy. Z drugiej jednak strony, potrzebujemy swojego najlepszego dnia, aby móc w takich spotkaniach rywalizować. Początek był jeszcze dobry, ale nie dawaliśmy rady w defensywie. Przegrywaliśmy pojedynki fizyczne, a trudno w takiej sytuacji walczyć. Rywalki grały bardzo dobrze, były poza naszym zasięgiem. Mimo zmian, nie dawaliśmy rady w żadnym elemencie - ocenił to starcie z Niemcami selekcjoner reprezentacji Polski Arne Senstad, w rozmowie z red. Szymonem Ratajczakiem w Viaplay. Dodał też: - Jesteśmy zespołem, czy przegrywamy, czy wygrywamy. Musi być jednak przy tym odwaga. Mogę tylko przeprosić za taki występ, ale taka już bywa piłka ręczna. Próbowaliśmy coś robić, ale nie byliśmy wystarczająco dobrzy. Dziewczyny naprawdę były podekscytowane, wierzyły, że mogą wygrać. I nie zrobiły wystarczająco dużo. A Niemki zagrały fenomenalnie - powiedział Norweg. W czwartek Polska zacznie zasadniczą część mistrzostw świata - prawdopodobnie od spotkania z Serbią. To się okaże we wtorek, po meczu tej drużyny z Chile.