Piątkowy wieczór musiał być dla reprezentantek Danii koszmarem. Mogły po raz pierwszy od 26 lat wywalczyć awans do finału mistrzostw świata, walczyły jak lwice z Norwegią do ostatniej sekundy dogrywki. I gdy wszystko już wskazywało, że triumfatora tej fantastycznej potyczki wskażą rzuty karne, Henny Reistad kapitalnie trafiła w ostatniej sekundzie, dała awans Norwegii. Dunki płakały na parkiecie, podobnie przeżywał to ich trener Jesper Jensen i 12 tys. kibiców w Jyske Bank Boxen w Herning. Piątek był też smutnym dniem dla Szwedek - one były w stanie nawiązać walki z Francją, przegrały awans do finału tak naprawdę w pierwszym kwadransie. Bo jak tu myśleć o czymś wielkim, historycznym, gdy przegrywa się już 3:13? Dziś obie skandynawskie drużyny zagrały o brąz. Niby nic wielkiego, choć Szwecja nigdy trzecia w mundialu nie była. To spotkanie miało dodatkową wartość - jego zwycięzca zyskiwał prawo gry w turnieju olimpijskim w Paryżu, bez konieczności przebijania się przez zaplanowane na kwiecień kwalifikacje. Mocny początek Danii, jak w półfinale. Szwecja miała spory problem Dania zaczęła ten mecz koncertowo, znakomicie w obronie. Jak dwa dni temu w półfinale z Norwegią, gdy odcięła możliwość gry z kołem, spychając ataki rywalek na skrzydła. A rzuty z boków świetnie broniła Sandra Toft. W 7. minucie było już 5:1 dla Dunek, trener Norwegii Tomas Axnér musiał prosić o przerwę. Dalsza taka postawa jego drużyny groziła powtórką scenariusza z meczu z Francją. Uwagi szkoleniowca jednak pomogły, ważną bramkę na przełamanie rzuciła z koła Linn Blohm, później z drugiej linii zaczęła straszyć rywalki córka trenera Tyra Axnér. Szwecja wróciła do gry, odrobiła połowę strat, zaczęła walczyć w obronie. Problemem była jednak dyspozycja obu bramkarek - najpierw Johanny Bundsen, później jej zmienniczki Eveliny Eriksson, obie miały niską skuteczność. Był moment, gdy Szwecja zbliżyła się na jedną bramkę (9:10), grała w liczebnej przewadze, a jednak właśnie wtedy popełniła dwa błędy. I znów Dania odskoczyła na cztery trafienia. Mogła nawet wygrać pierwszą połowę 19:14, miała kilkanaście sekund na przeprowadzenie ostatniej akcji - niecelnie i za szybko rzuciła jednak młodziutka Julie Scaglione. Szwedkom zaś wystarczyło pięć sekund, by wykonać dwa podania i oddać celny rzut przez Tyrę Axnér z... dwunastego metra. Było więc "tylko" 18:15. Kłopoty Danii, pościg Szwecji. Bramkarka trafiła przez całe boisko, wszystko się nagle zmieniło W piątek Dania miała po pierwszej połowie aż pięć bramek przewagi, wówczas to nie wystarczyło. Szwedki też chciały odwrócić losy tego spotkania, miały pomysł, jak "kąsać" swojego rywala. Zasadniczo był on podobny do tego z pierwszej połowy: mocna obrona, a w ataku albo akcje rzutowe Tyry Axnér, a jeśli rywalki wychodziły do niej - dogrywanie na koło do Linn Blohm. To seryjnie dawało Norweżkom bramki lub rzuty karne, świetnie egzekwowane przez Olivię Mellegård. Cały czas utrzymywała się przewaga dwóch, trzech bramek na korzyść Danii, Anne Mette Hansen w końcu zaczęła odciążać Louise Bourgaard. Tyle że w 47. minucie została przełamana ta bariera, i to tuż po czasie wziętym przez Jensena. Bundsen kapitalnie wznowiła grę, Mellegård trafiła z kontry na 22:23. A gdy za chwilę Blohm trafiła z koła, oczywiście po asyście Axnér, był remis - wszystko zaczynało się od nowa. Szwedki kapitalnie broniły, Dunkom zaczynało brakować koncepcji w ataku. Nie była wówczas liderką drużyny Kristina Jørgensen, zmęczona Anne Mette Hansen w końcu musiała usiąść na chwilę na ławce, a jej koleżankom brakowało koncepcji, jak oszukać defensywę Szwecji. Znów zostały zablokowane, Bundsen rzutem przez całe boisko do pustej bramki dała swojej drużynie pierwsze prowadzenie w meczu. Kluczowe dwie akcje Danii w ciężkim momencie. One zadecydowały o brązie Wszystko wskazywało, że znów dojdzie do thrillera w kluczowym meczu z udziałem Dunek. Za chwilę ten zespół odzyskał prowadzenie, mało tego - miał piłkę, by odskoczyć na dwa gole. Nic z tego, Szwecja nie pozwoliła - jeszcze nie wtedy. Gdy zaczynało się pięć ostatnich minut meczu, był remis - 25:25. Szwecja miała piłkę. I wtedy zawiodło to, co dawało tej drużynie tyle radości. Dunki przewidziały, że rywalki znów spróbują zagrać z obrotową, nie dały się oszukać. Najpierw w kontrze trafiła Jørgensen, później z drugiej linii Anne Mette Hansen, Dania miała dwie bramki zaliczki. I tym razem nie pozwoliła już rywalkom na odrobienie tych strat. Szwedki walczyły, na 27:28 trafiła na 15 sekund przed końcem meczu Linn Blohm. Ale było już za późno. Dunki zdobyły przez swoją publicznością brąz i... olimpijskie paszporty do Paryża. Szwecja - Dania 27:28 (15:18) Szwecja: Bundsen 1 (5/26 - 19 proc.), Eriksson (1/8 - 13 proc.) - Mellegård 7, Strömberg, Blohm 7, Roberts 2, Lundström 1, Dano 1, Lagerquist, Lindqvist 1, Hagman, Thorleifsdóttir, Hvenfelt 1, Hansson, Carlson 2, Axnér 4. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/4. Dania: Toft (7/25 - 28 proc.), Reinhardt (1/8 - 13 proc.) - Nielsen 2, S. Iversen, Elver, Anne Mette Hansen 5, Haugsted 1, Andrea Hansen, Jørgensen 5, Østergaard 3, Burgaard 2, Petersen, Højlund 5, Friis 1, R. Iversen 2, Scaglione 2. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 3/3.