Mistrzostwa świata są ważne same w sobie - co dwa lata toczy tu się walka o miano najlepszego zespołu globu. Pod względem prestiżu i tak jednak ustępują igrzyskom olimpijskim, w których rywalizacja odbywa się co cztery lata. W przyszłym roku będzie akurat wyjątkowo po trzech, złoto pragnie obronić Francja. Pięć drużyn pewnych udziału w igrzyskach, jest wśród nich Brazylia. Polska mogła im kibicować Gospodarz jest już pewny udziału w tym turnieju, podobnie jak i zwycięzcy mistrzostw Europy (Norwegia), Igrzysk Panamerykańskich (Brazylia) oraz turniejów kwalifikacyjnych w Azji (Korea Południowa) i Afryce (Angola). Zostało jeszcze siedem miejsc, z których jedno jest zagwarantowane dla mistrza świata. Jeśli zostanie nim Francja, bezpośrednią kwalifikację uzyska druga drużyna na mundialu. O pozostałe sześć lokat będzie się toczyć walka w trzech turniejach kwalifikacyjnych w kwietniu przyszłego roku. To właśnie szansa dla Polek, ale warunkiem jest niemal perfekcyjny występ w drugiej fazie w Herning. Pytanie, czy to w ogóle możliwe, skoro z Niemkami Biało-Czerwone przegrały aż 17:33? Awans do tych turniejów wywalczy łącznie 12 zespołów, połowę stawki zajmą zespoły z miejsc od drugiego do siódmego na mundialu. Jeśli Norwegia czy Francja będą w tym gronie, a raczej tak, awansuje też ósmy zespół, czyli każdy z ćwierćfinalistów. Do dziś istniała jeszcze w miarę realna szansa, że także i o dziewiątą lokatę będzie warto walczyć, co byłoby jeszcze dobrym rozwiązaniem dla Polek. Wystarczyło, by któraś z drużyn mających już kwalifikację olimpijską, zachowała szansę na awans do ćwierćfinału - w ten sposób "zwolniłoby się" kolejne miejsce. Teraz już jest po sprawie - Angola i Korea Południowa pozostają bez punktów (po trzech zaliczanych meczach), zawiodła także Brazylia. To właśnie mistrzynie Ameryki Południowej, najlepszy zespół świata dekadę temu, mógł jeszcze trochę namieszać. Brazylijki, ze specjalizującą się w grze obronnej Patrícią Matieli z Zagłębia Lubin, świetnie zaczęły ten turniej, rozgromiły Kazachstan aż 46:15 i pokonały Ukrainę 35:20. Najważniejszy dla nich był jednak wynik ostatniego starcia z Hiszpanią. Prowadziły w samej końcówce 25:24, by stracić trzy bramki i przegrać całe spotkanie. Ten rezultat postawił zespół Cristiano Silvy pod ścianą - by pozostać w grze o ćwierćfinał, mistrzynie Ameryki Południowej musiały dziś w duńskim Frederikshavn pokonać Holandię. "Pomarańczowe" wyszły ze swojej grupy z kompletem punktów, ich wygrana pozbawiała już Brazylijki złudzeń. Holandia pozbawiła Brazylię złudzeń. Szybkie pięć trafień i pełna kontrola Holenderki od początku grały jak natchnione, trener Brazylii w 4. minucie musiał prosić o przerwę, bo jego zespół przegrywał... 0:5. "Pomarańczowe" miały to spotkanie pod pełną kontrolą, jak natchniona momentami broniła Yara Ten Holte. Po jej interwencjach, ale i dzięki skuteczności koleżanek z pola, w 40. minucie zespół z Europy prowadził aż 23:15, losy meczu były rozstrzygnięte. Zarazem też losy ewentualnego awansu Brazylii do ćwierćfinału, bo Holandia i Hiszpania mają po trzech kolejkach po sześć punktów, Brazylia zaś dwa. Zostały jeszcze dwie kolejki. Dziewiąte miejsce prawdopodobnie więc nic nie da. Chyba że złote medale odbierze po finale zespół, który jeszcze nie ma kwalifikacji, a Norwegia i Francja znajdą się w ósemce. To już jednak bardziej zaawansowana matematyka. Aby jakiekolwiek rozważania miały sens, Polki muszą wygrywać. Szansa na przełamanie się po klęsce z Niemcami już w czwartek - o godz. 15.30 zagrają w Herning z Serbią.