Większa uwaga kibiców w Europie skupiała się na pierwszym półfinale w Jyske Bank Boxen w Herning, bo przecież jeśli ktoś miał powstrzymać Norwegię w drodze po kolejne złoto na wielkiej imprezie, to właśnie Dania - czekająca na taki sukces od wielu lat. Stało się inaczej, po pasjonującym do ostatniej sekundy dogrywki thrillerze Norwegia wygrała 29:28. Tyle że to właśnie w drugim półfinale, stojącym może trochę w cieniu, zmierzyły się jedyne dwa zespoły, które w tym turnieju były niepokonane. W przypadku Francji aż tak bardzo nie dziwiło, postawa Szwecji, choć to zespół z czołówki, była już jednak pewnym zaskoczeniem. Tak naprawdę właśnie w półfinale Skandynawki czekał pierwszy naprawdę poważny sprawdzian. A "Trójkolorowym" mają coś do udowodnienia - choćby za przegrany półfinał igrzysk w Tokio czy ćwierćfinał poprzednich mistrzostw świata. Co tu zresztą dużo mówić, ostatni raz Szwecja ograła Francję, gdziekolwiek, nawet w starciu towarzyskim, dziewięć lat temu... I niestety dla niej, ta czarna seria trwa dalej. Francja szybko pozbawiła Szwecję jakichkolwiek marzeń. Kapitalne 18 minut, różnica dwóch klas Francja zaprezentowała bowiem w pierwszym kwadransie defensywę na kosmicznym poziomie. Całkowicie unieszkodliwiła liderki Szwecji w grze ofensywnej: Jaminę Roberts i Nathalie Hagman. Mistrzynie olimpijskie kapitalnie też biegały do kontr, ale nawet jeśli były "skazane" na atak pozycyjny, to też rozgrywały go bardzo szybko. Momentalnie tworzyły sytuację, wykorzystywały ją, bo też Johanna Bundsen nie prezentowała takiej dyspozycji, jaką miała w ćwierćfinale z Niemcami. Wtedy pierwszy raz została pokonana w 15. minucie, przy wyniku 7:0 dla Szwecji. Dziś zaś było niemal dokładnie odwrotnie, to Francja raz za razem karciła swoje rywalki. Po 90 sekundach było już 2:0 dla "Trójkolorowych", za chwilę Pauletta Foppa zmarnowała sytuację sam na sam z 6 metrów, przerzuciła bramkę. I taką dyspozycję mistrzynie olimpijskie prezentowały do 18. minuty - wtedy właściwie już były pewne zwycięstwa. Trener Olivier Krumbholz mógł tylko się uśmiechać, patrząc na grę swojego zespołu. W 13. minucie szkoleniowiec Szwedek Thomas Axnér wziął już drugi czas, jego zespół przegrywał 2:10. Mecz Szwedkom całkowicie wymykał się z rąk, bramkarka Francji Laura Glauser miała 86 proc. skuteczności! A gdy w 18. minucie Estelle Nze Minko podwyższyła na 13:3, było już właściwie po meczu. Nierealne wydawało się, by Szwecja była w stanie odrobić takie straty. Nie z taką Francją, grającą na dużym luzie, zachwycającą szybkością swoich ataków. Francja zmienia zawodniczki, Szwecja próbuje gonić wynik. Na próbach się jednak skończyło Były momenty, gdy Szwedki potrafiły rzucić dwie czy trzy bramki z rzędu, odrobić część strat. Pierwszą połowę przegrały 11:19, w drugiej były już dużo bardziej skuteczne, ale też i Francja nie musiała tak agresywnie bronić. Krumbholz rotował składem, wyraźnie oszczędzał swoje gwiazdy na niedzielny finał z Norwegią. Szwecja w 46. minucie przegrywała niby tylko 22:28, sześć bramek da się przecież w piłce ręcznej odrobić nawet w mniej niż 10 minut. Nie tego dnia, gdy kapitalnie rzucała Tamara Horacek, mająca niemal do samego końca stuprocentową skuteczność. Już za chwilę było 22:31, a Kristin Thorleifsdottir i Jamina Roberts oglądały to z ławki, bo odstępie 50 sekund obie wyleciały z boiska za głupie faule. Ta druga faulowała Chloé Valentini, gdy skrzydłowa rywalek biegła do kontry na pustą bramkę. Powinna wylecieć z czerwoną kartką, sędzie z Niemiec ją oszczędziły. Francja wygrała wysoko i pewnie - 37:28. W niedzielnym finale mistrzynie olimpijskie zmierzą się z... mistrzyniami Europy i świata - ten pojedynek zacznie się o godz. 19. Trzy godziny wcześniej Dania i Szwecja powalczą o brązowe medale i bezpośrednią kwalifikację do igrzysk w Paryżu. Francja, jako gospodarz, a także Norwegia, jako mistrz kontynentu, mają już ją pewną. Szwecja - Francja 28:37 (11:19) Szwecja: Bundsen (10/34 - 29 proc.), Eriksson (1/9 - 11 proc.) - Koppang 1, Mellegård 1, Strömberg 1, Blohm 4, Roberts 3, Lundström 1, Lagerquist, Eriksson, Lindqvist 1, Hagman 5, Thorleifsdóttir 3, Hvenfelt, Hansson 2, Carlson 4, Axnér 2. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 4/5. Francja: Glauser (12/33 - 36 proc.), Sako (5/12 - 42 proc.) - Nocandy, Toublanc 3, Velentini 4, C. Lassource 1, Zaadi 1, Flippes 3, Kanor 2, Horacek 9, D. Lassource, Foppa 5, Nze Minko 4, Granier 1, Bouktit 1, Grandveau 3. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 3/4.