Francja wygrała już czwarty mecz na polsko-szwedzkim mundialu i jest w komfortowej sytuacji w walce o ćwierćfinał. Jeśli pokona jeszcze słabiutki Iran, będzie mogła sobie nawet pozwolić na porażkę w ostatnim starciu z Hiszpanią. Na dodatek znakomity kiedyś zawodnik, a dziś trener Guillaume Gille, cały czas rotuje składem, aby żaden z jego graczy nadmiernie się zmęczył. I nie ma to większego znaczenia dla poziomu gry jego zespołu. Dwóch Vujoviciów powstrzymanych przez Francję, to wystarczyło Francuzi wiedzą bowiem, że prawdziwa gra zacznie się dopiero od ćwierćfinałów i wtedy chcą być zdrowi i gotowi. Z Czarnogórą grali spokojnie, ale dobrze taktycznie. Gwiazdy reprezentacji z Bałkanów: Branko Vujović i Milos Vujović byli przed tym spotkaniem w czołówce klasyfikacji najlepszych strzelców. Były gracz Vive Kielce zajmował trzecie miejsce (25 bramek), starszy od niego Milos - czwarte (24 bramki). Łącznie zdobyli więc ponad połowę goli całej reprezentacji w pierwszej fazie turnieju. Francuzi wyraźnie na to zwrócili uwagę. Branko Vujović co chwilę nadziewał się albo na blok mistrzów olimpijskich, albo na bramkarza Vincenta Gerarda. W pierwszej połowie rozgrywający Czarnogóry trafił raz na sześć prób, Milos Vujović nie dodał ani jednego gola, choć próbował trzykrotnie. Na przeszkodzie stał bramkarz Vincent Gerard. Bronił koncertowo - już w pierwszym fragmencie odbił kilka piłek w znakomitych sytuacjach rywali, później dołożył do tego dwa rzuty karne. Spokojnie grająca Francja odskoczyła na 10-5, ale nie forsowała tempa. Momentami jakby lekceważyła rywala. Czarnogóra doprowadziła do wyniku 9-12, miała poprzeczkę w kontrataku, później kolejne okazje. Przegrała pierwszą połowę 13-16, czyli niemal tak samo, jak rok temu w mistrzostwach Europy (12-16). Francja rzuciła drugi skład. Przewaga się... powiększyła Przewaga Francji po pierwszej połowie nie byłą wysoka, ale trener Guillaume Gille wcale się tym nie przejmował. Zgodnie z założeniami po przerwie więcej szans dostali inni zawodnicy, czyli ci, którzy pierwszą cześć oglądali głównie z ławki. Czarnogóra nie miała prawa myśleć o sensacji, skoro marnowała jedną wyśmienitą sytuację za drugą. Najpierw Vincent Gerard obronił rzut Milosa Bozovicia, a za chwilę dobitkę z szóstego metra skrzydłowego Aleksandara Bakicia. Później dołożył do tego trzeci już w tym spotkaniu rzut karny, za wykonanie którego wziął się kapitan drużyny Vasko Sevaljević. Kibice z Czarnogóry byli wyraźnie zniechęceni takim stanem rzeczy, zwłaszcza, że przewaga mistrzów olimpijskich momentalnie zaczęła rosnąć. W 40. minucie wynosiła już siedem bramek (23-16). Widać było, że graczom z Czarnogóry chęci nie brakowało, ale za to skuteczność wołała o pomstę do nieba. Jak w 42. minucie, gdy po dwóch kapitalnych wrzutkach Branko Vujović rzucał z pięciu metrów do bramki i trafił we wracającego do niej Gerarda. A odbitą piłkę wziął w ręce Dylan Nahi i rzutem przez całe boisko trafił do pustej bramki. Później do pustej bramki trafił też rezerwowy bramkarz Remi Desbonnet, czym pogrążył rywala. A kibice "Trójkolorowych" w swoim uniesieni odśpiewali w ostatniej minucie "Marsyliankę". Francja - Czarnogóra 35-24 (16-13) Francja: Gerard (15 obron/33 rzuty - 45 proc.), Desbonnet 1 (3/9 - 33 proc.) - Richardson 10, Lenne 3, Mahe 3, Fabregas 3, Briet 3, Nahi 3, Remili 2, Prandi 2, N. Karabatić 2, Porte 1, Grebille 1, Tournat 1, Lagarde 0, L. Karabatić 0. Kary: 6 minut. Rzuty karne: 5/6. Czarnogóra: Matović (5/13 - 38 proc.), Simić (6/31 - 19 proc.) - Bozović 6, B. Vujović 3, Andjelić 3, Radović 3, Bakić 3, Lazović 2, Cepić 1, Corsović 1, Vujacić 1, Lasica 1, S. Vujović 0, Sevaljević 0, M. Vujović 0. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 1/5. Plan gier w grupie I Środa, 18 stycznia: godz. 15.30 Iran - Słowenia 21-38 (9-20)godz. 18 Francja - Czarnogóra 35-24 (16-13)godz. 20.30 Polska - Hiszpania Piątek, 20 stycznia godz. 15.30 Słowenia - Frabncjagodz. 18 Iran - Francjagodz. 20.30 Polska - Czarnogóra Piątek, 22 stycznia godz. 15.30 Słowenia - Czarnogóragodz. 18 Polska - Irangodz. 20.30 Hiszpania - Francja