Węgrzy w XXI wieku, jeśli występują w mistrzostwach świata, to zawsze są w czołowej dziesiątce. Wiele wskazuje na to, że tak samo stanie się tym razem - i to kosztem, jak się wydaje, znacznie mocniejszej od nich Islandii. A przesądziła o tym końcówka ich bezpośredniego starcia, wygrana przez Węgrów aż 5-0, która stała się też gwoździem do trumny dla Islandii. Szalona ofensywa reprezentacji Węgier. Razili z każdej pozycji! W małej tabelce w pierwszej części turnieju Węgrzy byli najgorsi, bo choć pokonali 30-28 Islandię, to wysoko, aż 20-27, przegrali z Portugalią. Portugalczycy pokpili sprawę w starciu z Brazylią już w fazie zasadniczej turnieju, gdy zremisowali po stracie bramki z rzutu karnego już po upływie czasu gry. To odebrało im wielki atut, a dało dużą szansę Węgrom. I ci postanowili ją wykorzystać. Węgry musiały dziś wygrać z Republiką Zielonego Przylądka, aby zachować szansę na zajęcie drugiego miejsca. I do sprawy podopieczni Chemy Rodrigueza podeszli bardzo poważnie. Richárd Bodó dwukrotnie przymierzył z dystansu, Egon Hanusz ładnie dwa razy trafił z biodra, poprawił z koła Bence Bánhidi. W 5. minucie było już 5-2 dla Węgier, a wicemistrz Afryki kompletnie nie radził sobie z atakiem pozycyjnym rywali. Przewaga rosła, po kwadransie Węgrzy wygrywali już 12-5. Dopiero w 26. minucie bramkarz Republiki Zielonego Przylądka odbił pierwszą piłkę w spotkaniu. Szczypiorniści z Afryki próbowali zmienić system gry w ataku, wycofywali bramkarza i wprowadzali drugiego obrotowego, ale ofensywna nie była w tym spotkaniu ich problemem. Wciąż zawodziła obrona, a właściwie jej pasywność. Na 20 sekund przed przerwą obrotowy Picku Szeged Miklós Rosta ustanowił wynik pierwszej połowy na 22-15 w nietypowy sposób. Sędziowie sygnalizowali Węgrom grę pasywną, zostało im jedno podanie. A Rosta, stojąc na jedenastym metrze, nagle się odwrócił i rzucił z kozłem bezpośrednio do bramki. Węgrzy trzymają kciuki za mistrzów Europy. Mają ważny powód W drugiej połowie Węgrzy już nie forsowali tempa, różnica bramkowa w tym spotkaniu nie miała dla nich żadnego znaczenia. Spokojnie jednak dobrnęli do 40 bramek - i to na ponad dwie minuty przed końcem spotkania. Pokonali Republikę Zielonego Przylądka, która ostatecznie zakończy polsko-szwedzkie mistrzostwa świata na 22. lub 23. miejscu. A Węgrzy czekają teraz na wynik meczu Szwedów z Islandczykami - muszą trzymać kciuki za gospodarzy mundiali. Jeśli Szwecja wygra, Węgry zajmą drugie miejsce w grupie drugiej. W innym wypadku nie zagrają w ćwierćfinale. Szanse na ósemkę straciła już za to Islandia. Republika Zielonego Przylądka - Węgry 30-42 (15-22) Republika Zielonego Przylądka: Almeida (3/12 - 25 proc.), Goncalves (4/31 - 13 proc.) - B. Landim 8, Araujo 6, Moreno 6, Pina 3, L. Semedo 3, Andrade 2, A. Furtado 1, E. Semedo 1, Santos 0, Fortes 0, Correia 0, F. Landim 0, G. Furtado 0. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 1/3. Węgry: Mikler (4/19 - 21 proc.), Székely (6/21 - 29 proc.) - Bodó 7, Bóka 7, Rosta 7, Hanusz 6, Bánhidi 5, Ancsin 4, Rodriguez 3, Sipos 1, Ilić 1, Szita 1, Ligetvári 0, Bujdosó 0, Szöllősi, Lékai. Kary: 2 minuty. Rzuty karne: 2/2.