Roganović był trenerem reprezentacji Czarnogóry od późnej wiosny 2018 roku - przejął ją w trudnym dla drużyny czasie. Właśnie wtedy po raz kolejny przegrała kwalifikacje do mistrzostw świata, a w mistrzostwach Europy na początku roku po raz kolejny się skompromitowała - przegrała wszystkie spotkania. Roganović poczynił progres - w 2020 roku po raz pierwszy, pod jego wodzą, Czarnogóra wygrała mecz w mistrzostwach kontynentu (wcześniej miała bilans: 1 remis i 14 porażek), rok temu w Budapeszcie i Bratysławie zajęła nawet 11. miejsce. Teraz zaś po raz drugi w historii zagrała na mundialu. W pierwszej fazie przegrała tylko z Hiszpanią, w drugiej zaś - uległa kolejno Francji, Polsce i Słowenii. To zaś oznacza, że podopieczni Roganovicia zajęli piątą pozycję w grupie pierwszej i prawdopodobnie zostaną sklasyfikowani na 20. miejscu w całym turnieju. Trener Czarnogóry nie odniósł sukcesu. Zadecydowało jednak coś innego - Nie odniosłem sukcesu, a za taki uznawałem możliwość dalszej gry o igrzyska olimpijskie. Dla mnie danie takiego słowa jest ważniejsze od czegokolwiek innego. Życzę tej drużynie powodzenia - mówił Roganović w rozmowie z czarnogórską telewizją. - Poinformowałem o tym zawodników i prezydenta naszej federacji. Cieszę się, że zostawiam zespół będący w bardzo dobrej sytuacji, bo to najważniejsze. Mamy jakość, zespół jest bliski kwalifikacji do finałów kolejnych mistrzostw Europy. Opuszczam fantastycznych zawodników i ludzi, pomogę też przejąć zespół mojemu następcy - dodał. 45-letni trener nie wykluczył, że kiedyś znów będzie selekcjonerem tej reprezentacji. - Gdy to się stanie, będę bardziej doświadczonym trenerem. Nie popełnię już takich błędów podczas przygotowań - dodał. Zoran Roganović nie żegna się jednak z piłką ręczną - razem z reprezentacją Czarnogóry prowadził bowiem szwedzki zespół Eskilstuna Guif. To dziewiąty zespół tamtejszej ekstraklasy, walczy o udział w fazie play-off.