Reprezentacja Holandii, która na mistrzostwach świata znalazła się dzięki "dzikiej karcie", przyznanej im przez IHF, w pierwszej rundzie spisywała się bardzo dobrze i do fazy zasadniczej awansowała z dorobkiem dwóch punktów. A mogło być jeszcze lepiej, bo po dramatycznym meczu w Tauron Arenie w Krakowie Holendrzy minimalnie ulegli faworyzowanej Norwegii. Katar - Holandia: Niesamowite emocje w "Spodku" Dlatego w starciu z Katarem to oni byli wskazywani jako faworyci. Mistrzowie Azji, choć cały czas korzystają ze sporego zagranicznego zaciągu, w turnieju rozgrywanym w Polsce i w Szwecji spisywali się bardzo przeciętnie i do fazy zasadniczej awansowali z zerowym dorobkiem punktowym. Jednak w pierwszej odsłonie meczu z Holendrami pokazali, że cały czas są zespołem, z którym trzeba się liczyć. Świetnie spisywał się przede wszystkim Ahmad Madadi, który w pierwszych 30 minutach zdobył siedem bramek i walnie przyczynił się do tego, że jego zespół do przerwy prowadził 19. Katarczycy znaleźli też sposób, by w niektórych momentach powstrzymywać Luka Steinsa, co było kluczem do zniwelowania ofensywnych poczynań holenderskiej drużyny. Na początku drugiej połowy Katarczyków ogarnęła totalna niemoc w ofensywie i przez pięć minut pozostawali bez trafienia. Holendrzy zaczęli odrabiać starty i w pewnym momencie przegrywali już tylko 18:19. W 40. minucie było już jednak 22:20 dla mistrzów Azji, którzy w końcu się otrząsnęli. Jednak podopieczni znakomitego szwedzkiego trenera Staffana Olssona nie zamierzali rezygnować z walki o zwycięstwo. I w 51. minucie stanęli przed szansą, żeby w końcu wyjść na prowadzenie. Do rzutu karnego podszedł Kay Smits i z siódmego metra pokonał bramkarza reprezentacji Kataru, dając swojej drużynie prowadzenie 27:26! W ostatnich minutach w szeregi Katarczyków wkradła się nerwowość. Nawet niezawodny do tej pory Madadi z siódmego metra trafił w słupek. To spowodowało, że chociaż i Holendrzy nie ustrzegli się strat, to jednak ostatecznie wygrali ten mecz 32:30 i przedłużyli swoje szanse awansu do ćwierćfinału mistrzostw świata. Przed nimi jednak mecze z Niemcami i Serbią, które zadecydują o tym, czy znajdą się w czołowej ósemce turnieju. W meczu grupy 4, również rozgrywanym o 15.30, Bahrajn pokonał USA 32:27.