Oczyściliście głowy po meczach w Katowicach? Patryk Rombel: Myślę, że szczególnie po tych dwóch pierwszych spotkaniach trzeba było oczyścić głowy. Najgorsze, mam nadzieję, za nami. Po meczu ze Słowenią, który nam kompletnie nie wyszedł, ten z Arabią Saudyjską był starciem o wszystko. Brzmi to niebywale, ale tak właśnie było. Mierzyliśmy się w tym meczu chyba w największym stopniu sami ze sobą. Tę walkę wygraliśmy i to jest najważniejsze. Ten styl był, niestety, mniej ważny. Liczyło się tylko zwycięstwo, przyjechać do Krakowa i mieć kolejne szanse. Zostały nam trzy spotkania, ważne, mogące dać nam jeszcze wysokie miejsce i utrzymać walkę o nasze marzenia. Po towarzyskich turniejach w Krakowie i Katowicach, przed startem MŚ, wszyscy zawodnicy byli bardzo pozytywnie nastawieni. Co się stało z tą naładowaną drużyną? Skąd ta metamorfoza? Uważam, że ta drużyna dalej jest. Spotkaliśmy się z trudnym momentem w meczu ze Słowenią, z którego nie potrafiliśmy wyjść. Do 17. minuty tego meczu jeszcze byliśmy w grze i potrafiliśmy, chociaż w niewielkim stopniu, realizować swoje założenia, ale potem nastąpiło załamanie. I niestety z tego załamania nie potrafiliśmy wyjść już do końca. I to nas przygniotło. Cieszę się jednak że wczoraj się podnieśliśmy. Szczególnie w drugiej połowie wyglądało to już lepiej. Jeszcze nie tak, jakbyśmy chcieli, ale najważniejszy był wynik i awans do kolejnej rundy. Tak że nie straciliśmy tego pozytywnego naładowania. Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, wyszliśmy z niej i zaczynamy kolejny rozdział na tych mistrzostwach. Przed Polakami mecz z Hiszpanią, kluczowy dla naszych dalszych losów. Mówiło się, że Hiszpania nam "leży". Tylko czy dalej tak jest? Czy nam leży? To zawsze zależy od tego, w jakim stopniu my potrafimy wykonać nasz plan. Jeśli go wykonujemy, wiele zespołów nam pasuje. Wszystko zależy od tego, na ile to, co przygotowaliśmy mniej więcej dwa miesiące temu, bo wtedy powstawały wszystkie materiały i analizy, jesteśmy w stanie zrealizować. Zobaczmy np. na mecz z Francją, gdzie byliśmy równorzędnym partnerem dla mistrzów olimpijskich i to oni mieli moment, w którym zwątpili w to, że mogą z nami wygrać. W drugim meczu to się kompletnie odwróciło i to my nie mogliśmy zrealizować swoich założeń. W meczu z Hiszpanią wszystko będzie zależeć od tego, na ile wcielimy w życie nasz plan. Wiem, że jeśli zbliżamy się do tego w 90 proc., jesteśmy w stanie walczyć z każdym. Jeżeli jest bliżej 100 proc., to jesteśmy blisko zwycięstwa. Czytaj także: Kapitan "Biało-Czerwonych" nie przebierał w słowach Co będzie kluczowe w tym meczu? Jak zawsze, nasza obrona, dobra postawa w bramce i konsekwentny atak. To brzmi jak banał, ale tak dokładnie jest. Ograniczenie liczby błędów, a co za tym idzie bramek Hiszpanów z kontry. Na tym musimy się skoncentrować. A także na założeniach przygotowanych indywidualnie pod każdego z zawodników. Wierzę, że nasz plan będzie funkcjonował. Nie zmieniają tego dwa słabsze mecze. Potrzebujemy wielu drobiazgów, żeby z Hiszpanami wygrać, ale wierzę, że to się da zrobić. Przygotowanie mentalne może być tu kluczem. Przyszykował pan dla zawodników jakieś niespodzianki? Nie ma czasu na niespodzianki. Dziś spędziliśmy dzień na pakowaniu się i przejeżdżaniu do Krakowa. Wieczorem mamy trening, potem kolacja i odprawa. Jutro znów planujemy odprawę, na pewno znajdziemy czas na krótki spacer, żeby na moment odejść od tego wszystkiego. A wieczorem wracamy do atmosfery mistrzostw, tych wszystkich emocji, wychodzimy na parkiet, żeby zrealizować swój plan i zagrać najlepsze spotkanie na tych mistrzostwach.