Zarówno Słoweńcy, jak i Czarnogórcy stracili już wcześniej szanse na awans do ćwierćfinału i teoretycznie stawka ich bezpośredniego pojedynku nie była szczególnie wysoka. Jednak dla zespołu prowadzonego przez Urosa Zormana zwycięstwo oznaczało spore szanse na to, by zająć na mistrzostwach 9. lub 10. miejsce. A to z kolei pozwalało zachować możliwość gry w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, przy założeniu, że przyszłorocznym mistrzem Europy zostanie któraś z ekip grających tutaj w ćwierćfinale, a Egipt sięgnie po złoto w afrykańskim czempionacie. MŚ 2023: Znakomity początek Słowenii Zawodnicy z Czarnogóry z kolei już po meczu z Polską zapowiadali, że będą robić wszystko, by wygrać, bo rzadko zdarza im się grać na mistrzostwach świata i dla kibiców z ich kraju każdy mecz jest bardzo ważny, niezależnie od tego, o co jeszcze gra reprezentacja. A już szczególnie, jeśli rywalem jest lokalny rywal, jak w tym przypadku. Początek spotkania należał jednak zdecydowanie do świetnie broniący Słoweńców, którzy w pierwszym kwadransie spotkania kompletnie zdominowali przeciwników. Pogromcy Polaków prowadzili już 9:4 i wydawało się, że całe spotkanie będzie miał bardzo jednostronny przebieg. Potem Czarnogórcy nieco się otrząsnęli, choć głównie za sprawą dobrze broniącego Nikoli Matovicia, który kilka razy efektownie odbił rzuty rywali i dał swoim kolegom szansę na wyprowadzenie szybkiego ataku. Ci jednak popełniali bardzo dużo błędów, gubili piłkę albo rzucali bardzo niecelnie. A Słoweńcy grali na dużym luzie i stopniowo zwiększali swoją przewagę. Pierwsza część gry skończyła się efektownym rzutem Domena Novaka, po którym jego reprezentacja prowadziła już 15:8. Czytaj także: "Ta kadra wciąż ma czas na sukces" MŚ 2023: Czekanie na rywali W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. Obaj selekcjonerzy dawali pograć zawodnikom, którzy do tej pory mieli nieco mniej okazji, by zaprezentować się kibicom. To jednak nie wpłynęło na zmniejszenie przewagi Słoweńców, którzy konsekwentnie parli do celu. Na dziesięć przed końcem prowadzili 25:17 i byli już tylko o krok od wygranej. W końcówce spotkania Słoweńcy starali się podreperować swój bilans bramkowy, zdając sobie sprawę, że może im to pomóc w zajęciu jak najwyższej pozycji na tym turnieju. Czarnogórcy co prawda nie zamierzali im tego ułatwiać, ale tego dnia niewiele mogli przeciwstawić rywalom. Ostatecznie mecz zakończył się wygraną Słowenii 31:23, która po końcowej syrenie mogła być zadowolona ze swojej postawy, bo choć do turnieju dostała się dzięki "dzikiej karcie", to udowodniła, że nadal należy do szerokiej światowej czołówki. Dzięki temu zwycięstwu Słoweńcy zapewnili sobie trzecią pozycję w grupie 1. Teraz muszą czekać na korzystne dla nich wyniki spotkań innych drużyn. Walkę o miejsca 9-10, przedłużające szansę gry w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich, stoczą ze sobą, obok Słowenii Chorwaci, którzy zagrają z Bahrajnem i Serbowie lub Holendrzy, choć jedna z tych drużyn musiałaby wygrać naprawdę wysoko, bo reprezentacja prowadzona przez Urosa Zormana ma bilans bramek +25. I wydaje się, że trudno będzie to przebić. Dlatego najbardziej realnym scenariuszem wydaje się 10. miejsce Słoweńców. I oczekiwanie na rozstrzygnięcia w mistrzostwach Europy i Afryki.