- Kostka jest dwa razy większa niż normalnie. Mam nadzieję, że to tylko lekkie skręcenie. W profesjonalnym sporcie nie ma miejsca na takie urazy. Liczę na to, że mimo wszystko będą mógł jeszcze zagrać. W drugiej połowie już nie dałem rady, próbowałem zażyć środki przeciwbólowe, ale nie pomogło. Cieszę się jednak, że Michał Daszek wszedł i pokazał to, co robi najlepiej, czyli zdobywał bramki i zaliczał asysty - mówił w rozmowie z Interią Szymon Działakiewicz. - Dziękujemy bardzo Matiemu Korneckiemu, to był chyba jego najlepszy mecz w karierze reprezentacyjnej. Był naszym ministrem obrony narodowej - dodał rozgrywający. Czytaj także: Presja zjadła Polaków? "Nie szukam uproszczeń" Działakiewicz dostał od trenera Rombla szansę dłuższego występu i zastąpił w wyjściowym składzie Michała Daszka. Spisywał się całkiem przyzwoicie i zapewne zaliczyłby w drugiej części gry kolejne minuty. Niestety na przeszkodzie stanęła kontuzja. - Szkoda, ale taki jest sport, że czasem kontuzja może wyeliminować z gry. Nie wiem, czy grałbym więcej, to decyzja trenera. Mimo wszystko muszę się podnieść, tak jak podnieśliśmy się jako drużyna po porażkach z Francją i Słowenią. Ten mecz z Hiszpanią pokazał, że potrafimy grać. Gdyby nie te dwie-trzy sytuacje, może byłoby inaczej i stalibyśmy tutaj w zupełnie innych nastrojach, byłoby dużo mediów, hala by się wypełniła, a my cieszylibyśmy się z awansu do ćwierćfinału. Tak niestety nie jest, ale walczymy o promocję naszej dyscypliny po kilku latach bez sukcesów w handballu. Może jeszcze nie jest tak jak powinno być, ale przed nami jeszcze mecz z Iranem, w którym możemy pokazać, że potrafimy sprawić radość kibicom - zapowiadał rozgrywający reprezentacji Polski. - Pokazaliśmy, nie tylko kibicom, ale przede wszystkim sobie i swoim rodzinom, że jako Polacy jesteśmy narodem walczącym i będziemy do końca walczyć - powiedział na koniec Szymon Działakiewicz.