- Mnie nic tutaj nie zaskoczyło, bo to jest ten zespół, który znam od kilku lat. Dziś po prostu zagraliśmy na miarę tego, na co nas stać - mówił Patryk Rombel po meczu z Czarnogórą, zdecydowanie najlepszym w wykonaniu naszej reprezentacji podczas tych mistrzostw świata. Teraz przed "Biało-Czerwonymi" starcie z Iranem, w którym kibice będą oczekiwali jeszcze efektowniejszego zwycięstwa. I choć częściowego zatarcia złego wrażenia z wcześniejszych spotkań. Polska - Iran: Problemy kadrowiczów Chociaż nasz najbliższy rywal to zespół ze zdecydowanie niższej półki niż "Biało-Czerwoni", to jednak Patryk Rombel ma kilka powodów do niepokoju. Przede wszystkim to stan zdrowia kadrowiczów, z których kilku może mieć problem z zagraniem przeciwko Irańczykom. Już w starciu z Czarnogórą Rombel nie mógł skorzystać z Olejniczaka, który jest bardzo mocno poobijany i zwyczajnie nie nadawał się do gry. Nasz młody rozgrywający w kilku wcześniejszych meczach grał z urazami, a teraz wszystko się nawarstwiło i nie wiadomo, czy uda mu się wyleczyć na ostatnie spotkanie. A raczej nikt jego zdrowia w takim meczu nie zaryzykuje. Podobnie wygląda sytuacja z Szymonem Działakiewiczem. Nasz prawy rozgrywający nieszczęśliwie upadł w jednym ze starć podczas meczu z Czarnogórą i nie był w stanie kontynuować gry. Sam przyznawał, że kostka jest dwa razy większa niż normalnie, ale zaklinał się, że jeśli tylko będzie to możliwe, zaciśnie zęby i zagra. To dwie newralgiczne pozycje i na pewno gdyby żaden z tej dwójki nie mógł wystąpić, Rombel miałby kłopot. Co prawda Piotr Jędraszczyk rozegrał bardzo dobrą partię w meczu z Czarnogórą, ale sam nie da razy prowadzić gry "Biało-Czerwonych" przez 60 minut. Z kolei na prawym rozegraniu pewniakiem był do tej pory Michał Daszek, ale to wyraźnie nie jest jego turniej, dlatego szansę dostał Działakiewicz. Teraz zapewne będzie trzeba wrócić do naszego doświadczonego gracza. W dwóch ostatnich spotkaniach w składzie Polaków nie znalazł się dotychczasowy kapitan drużyny Piotr Chrapkowski. Tutaj jednak w grę wchodzi raczej zwyczajnie słabsza dyspozycja tego doświadczonego zawodnika. I o dziwo jego brak w grze obronnej naszej drużyny wcale nie był aż tak widoczny. Czytaj także: Presja zjadła Polaków? "Nie szukam uproszczeń" Pożegnanie z Romblem? Mecz z Iranem może być ostatnim dla Patryka Rombla w roli selekcjonera Polaków. Choć on sam deklaruje, że nadal czuje się na siłach, by poprowadzić kadrę, to po tym rozczarowującym turnieju trudno przewidzieć, czy jego kontrakt, wygasający w styczniu, zostanie przedłużony. Szczególnie, że dostał kilka lat na zbudowanie zespołu i duży komfort pracy, a cel nie został zrealizowany. Po meczach ze Słowenią i Hiszpanią wydawało się, że jego posada jest nie do uratowania, ale mecz z Czarnogórą, choć już bez większego znaczenia, nieco zmienił perspektywę, bo Polacy pokazali, że jeśli wszystko się zazębia, to potrafią grać w piłkę ręczną. Rombel często mówi o progresie i po kilku latach faktycznie wskoczyliśmy na nieco wyższy poziom i już nie przydarzają nam się kompromitujące wpadki. Niestety praktycznie nie wygrywamy z wyżej notowanymi rywalami, a bez tego trudno marzyć o czymkolwiek poza samym udziałem w wielkich turniejach. Pytanie, czy oczekiwania dziennikarzy i kibiców są nieadekwatne do potencjału, jaki posiadamy, czy też trzeba w tej reprezentacji coś zmienić? Giełda nazwisk na jego następcę już ruszyła. Najgłośniej mówi się o Marcinie Lijewskim, charyzmatycznym trenerze i byłym znakomitym reprezentancie naszego kraju. Pojawia się także nazwisko Mariusza Jurkiewicza, prowadzącego aktualnie Wybrzeże Gdańsk. Kibice z kolei sugerują opcję zagraniczną, choć trudno powiedzieć, czy nasz związek stać byłoby na zatrudnienie klasowego trenera spoza Polski. Możliwe zresztą, że Rombel dostanie szansę, by kontynuować swoją misję. Trudno odmówić mu pracowitości i ambicji, na pewno wciąż jest trenerem na dorobku i cały czas się rozwija. Paradoksalnie mecz z Iranem może mu bardzo pomóc, bo zakończenie mistrzostw świata dwoma przekonującymi zwycięstwami poniekąd potwierdzi jego narrację, że poza klęską ze Słowenią nie graliśmy wcale tak źle.