Po meczu z Czarnogórą kibice "Biało-Czerwonych" zgodnie twierdzili, że na taką reprezentację czekali od początku tego turnieju. Trener Patryk Rombel stwierdził jednak, że on widział ją już wcześniej na tych mistrzostwach. - Ja taką reprezentację widziałem już na początku meczu ze Słowenią, widziałem ją z Hiszpanią i Arabią Saudyjską, choć ten mecz był dla nas bardzo ciężki pod względem psychologicznym, bo musieliśmy się podnieść po laniu ze Słoweńcami. Mnie nic tutaj nie zaskoczyło, bo to jest ten zespół, który znam od kilku lat. Dziś po prostu zagraliśmy na miarę tego, na co nas stać - mówił szkoleniowiec. - Nie można mówić, że zagraliśmy dobrze, bo zeszła z nas presja. Uważam, że świetnie zagraliśmy już z Hiszpanią, grając pod presją. Szukamy uproszczeń, a ja nie szukam uproszczeń tylko odpowiedzi. W starciu z Hiszpanami było mnóstwo jakości po ich stronie. Dopóki nie popełnialiśmy błędów w ataku, rywalizowaliśmy z nimi jak równy z równym. Te mecze niczym się nie różniły, do momentu, kiedy wykonywaliśmy swój plan. Różnica jest taka, że dziś dużo rzeczy się zazębiło, a po drugiej stronie tej jakości było mniej. I potrafiliśmy wykorzystać, a to jest ważne - mówił Rombel po meczu z Czarnogórą. Czytaj także: Pogromcy Polaków za słabi na grę o medale W pewnym momencie kibice Polaków mogli zadrżeć, bo czerwoną kartką ukarany został lider naszej ofensywny Arkadiusz Moryto. Rombel mówił jednak, że on zareagował na to ze spokojem, bo wiedział, że ma go kim zastąpić. I faktycznie, Krzysztof Komarzewski rozegrał dobre spotkanie i udanie zastąpił swojego kolegę. Na koniec Rombel był pytany o postawę Mateusza Korneckiego, który był bohaterem meczu z Czarnogórą i został wybrany MVP spotkania. Trener Polaków cieszył się z jego doskonałej postawy, ale zarzekał się, że rywalizacja w bramce nie jest absolutnie rozstrzygnięta. - To tak nie działa. Wykonujemy zbyt wiele pracy, żeby tak do tego podchodzić. Mateusz udowodnił, że jest bardzo wartościowym zawodnikiem i liczy się w rywalizacji o miejsce w bramce. Wiemy, że mamy trzech bramkarzy. Do niedawna było ich tylko dwóch i szukaliśmy kogoś za ich plecami. Dziś Mateusz pełni tę wiodącą rolę, bo ma mnóstwo interwencji, ale jestem spokojny również o pozostałych - mówił trener naszej reprezentacji.