- Wierzę, że nasz plan będzie funkcjonował. Nie zmieniają tego dwa słabsze mecze. Potrzebujemy wielu drobiazgów, żeby z Hiszpanami wygrać, ale wierzę, że to się da zrobić - powiedział w rozmowie z Interią Patryk Rombel. - Wieczorem wracamy do atmosfery mistrzostw, tych wszystkich emocji, wychodzimy na parkiet, żeby zrealizować swój plan i zagrać najlepsze spotkanie na tych mistrzostwach - dodał. Polska - Hiszpania: Mecz o wszystko Czy optymizm trenera jest uzasadniony? Patrząc na to, co działo się w pierwszej rundzie i jak prezentowały się obie drużyny, absolutnie nie. "Biało-Czerwoni" po niezłym, ale przegranym meczu z Francją, zaprezentowali się katastrofalnie i zostali zdemolowaniu przez Słowenię. Na koniec pierwszej fazy turnieju wygrali co prawda z Arabią Saudyjską, najsłabszym zespołem naszej grupy, ale zrobili to w bardzo nieprzekonującym stylu i schodząc z parkietu nie byli szczególnie zadowoleni ze swojej postawy. Hiszpanie również nie byli zadowoleni z tego, jak prezentowali się w swoich pierwszych spotkaniach. Różnica polegała jednak na tym, że oni akurat wszystkie z nich wygrali i do fazy zasadniczej awansowali z kompletem zwycięstw. I jeśli byli niezadowoleni, to wynikało tylko i wyłącznie z tego, że przyjechali tutaj walczyć o najwyższe cele. Czytaj także: Historyczne wydarzenie w "Spodku". Federacja ugięła się przed Polakami I w teorii nawet porażka z Polską nie przekreśli ich szans. Część fanów liczy zresztą na to, że Hiszpanie trochę nas zlekceważą, a "Biało-Czerwonym" uda się to wykorzystać. Nasza reprezentacja absolutnie nie może pozwolić sobie na stratę punktów, bo to przekreśli nasze, nawet matematyczne szanse na awans do czołowej ósemki. Dla nas to mecz o wszystko, a dla Patryka Rombla zapewne spotkanie o posadę. Oby jego optymizm nie był tylko urzędowy, ale wynikał z realnej wiary w to, że powtórzenie wyniku z 2009 roku jest możliwe. Przyjechali po mistrzostwo świata Hiszpania to jeden z faworytów do medalu, a nawet do końcowego triumfu. Jordi Ribera skompletował znakomitą kadrę, choć stawka na mundialu w Polsce i w Szwecji jest niezwykle wyrównana. W pierwszej fazie turnieju miała stosunkowo łatwą grupę, bo rywalizowała z Czarnogórą, Iranem i Chile. Wszystkie trzy spotkania spokojnie wygrała. I choć hiszpańskim graczom przydarzały się błędy, a tamtejsze media narzekały na styl, nikt raczej nie rozdzierał szat, zdając sobie sprawę, że turniej jest jeszcze długi. Cel Hiszpanów zresztą od samego początku był jasny, bo ta drużyna wymieniana była w gronie faworytów do medalu. - Przyjechaliśmy tutaj, jak zresztą na każdy turniej, żeby go wygrać - mówił w rozmowie z Interią jeden z liderów tej reprezentacji, na co dzień występujący w Kielcach, Alex Dujshebaev. Oczywiście podobne plany mają również inne ekipy, głównie zespoły ze Skandynawii, ale także Francja, z którą Hiszpanie spotkają się zresztą w Tauron Arenie już w fazie zasadniczej. I będzie to z pewnością mecz, który odpowie na pytanie, na ile plany Jordiego Ribery i jego zawodników są realne. Choć rzecz jasna nadwątlić, bo nie pokrzyżować, mogą je już w środę Polacy. Polacy przenoszą się do Krakowa Spotkanie Polska - Hiszpania zostanie rozegrane o 20.30 w krakowskiej Tauron Arenie. Drużyna Jordiego Ribery występowała tam przez całą fazę wstępną, natomiast podopieczni Patryka Rombla przenoszą się tam z katowickiego "Spodka". Po meczu z Arabią Saudyjską Arkadiusz Moryto, dziękując fanom za doping, zapraszał ich również do Krakowa, bo wsparcie z trybun może być kluczowe. W Katowicach faktycznie, kibice byli naszą mocną stroną. Możliwe, że nawet najmocniejszą. Czy w Krakowie będzie podobnie? Organizatorzy nie byli pewni kompletu widzów. W Tauron Arenie może pomieścić się 15 tysięcy fanów, ale słabsza postawa "Biało-Czerwonych" nie zachęca do kupienia biletów. Dlatego mecz z Hiszpanią będzie testem, na ile kibice są nadal z reprezentacją. Choć rzecz jasna to forma naszych zawodników, a nie frekwencja, jest powodem do zmartwień.