Obrońcy tytułu teoretycznie mogliby nawet odpaść z turnieju, ale w starciu z Egiptem musiałby się zdarzyć jakiś kataklizm. Już po kilku minutach było jasne, że do takiego rozwiązania na pewno nie dojdzie. Duńczycy byli znakomicie dysponowani, wspierała ich głośna i żywiołowa publiczność. Trudno się temu dziwić, z centrum Kopenhagi do Malmö Arena jest raptem o pół godziny drogi. Kapitalna gra Duńczyków. Egipcjanie byli bezradni Dania chciała wygrać, by już w ćwierćfinale nie wpaść na Szwecję, czyli gospodarza mundialu. Mistrza Europy grającego na swoim terenie w Sztokholmie, co samo w sobie byłoby dla Danii groźne. Egipt pewnie też wolałby grać o półfinał z Węgrami, ale nie był w stanie tego zrealizować. Niby urządzał go remis, tyle że po kilku akcjach było widać, że będzie o niego szalenie trudno. Dania zaczęła bowiem to spotkanie koncertowo. Świetnie broniła na środku, a gdy już Egipcjanie dochodzili do pozycji rzutowych, zatrzymywał ich Niklas Landin. W ataku zaś szaleli wszyscy - zagrożenie dla Egiptu było z każdej pozycji. Największe zaś stwarzali Mathias Gidsel i Simon Pytlick. W 12. minucie Duńczycy prowadzili już 9-3, dopiero wtedy, w kolejnej akcji, pomylił się Pytlick. Zatrzymał go rezerwowy bramkarz Egiptu Abdelrahman Homayed. Egipcjanie robili co mogli, ale tego dnia mogli naprawdę niewiele. W 21. minucie mistrzowie świata mieli osiem bramek więcej (15-7), tyle razem rzucili do tego momentu Pytlick i Gidsel. I wtedy obrońcom tytułu przydarzyło się osiem nonszalanckich minut, w których Duńczycy chyba byli już myślami przy kolejnych starciach. Dania nie zdobyła choćby jednej bramki, choć kilka razy kontrowała, Egipt cierpliwie odrabiał straty. Odrobił ich połowę, zdobył cztery bramki. To było jednak za mało aby przywrócić nadzieję. Duńczycy dopięli swego, choć zredukowali bieg Dania w drugiej połowie miała bowiem wynik tego spotkania pod pełną kontrolą. Nie grała już tak dobrze jak przez pierwsze 20 minut, ale nie musiała. Świetną dyspozycję utrzymywał bramkarz Landin, choć i Egipcjanin Homayed niewiele mu ustępował. Spadła skuteczność, przez kwadrans Egipt zdobył ledwie trzy bramki, a Dania pięć. Jasne się stało, że do żadnego cudu nie dojdzie, więc trochę to spotkanie straciło na jakości i żywiołowości. A wszyscy już tak naprawdę myśleli o środowych półfinałach. W nich w Sztokholmie Dania zagra z Węgrami, a Szwecja z Egiptem. Z kolei w Gdańsku Francja zmierzy się z Niemcami, a Hiszpania - z Norwegią Egipt - Dania 25-30 (12-17) Egipt: Hendawy (0/10 - 0 proc.), Homayed (8/28 - 29 proc.) - El-Nakkady, Ahmed Mohamed 0, El-Masry 0, El-Wakil 0, Y. El-Deraa 4, Kaddah 3, S. El-Deraa 3, Abdelhak 6, Saad 0, Mahmoud 2, Mesilhy 0, Shebib 0, Ali Mohamed 3, Sanad 4. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 1/2. Dania: N. Landin (14/39 - 36 proc.), K. Møller - Kirkelokke 1, M. Landin 0, Jakobsen 2, Lauge Schmidt 0, Saugstrup 4, Gidsel 8, Møllgaard 0, Mensah Larsen 0, M. Hansen 6, Jørgensen 0, A.P. Hansen 1, Holm, Hald Jensen 0, Pytlick 8. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 2/2.