Przed turniejem polscy kibice marzyli, że o pierwszą pozycję w grupie B będą walczyć Polacy i Francuzi. Niestety dla nas rzeczywistość okazała się inna, a mistrzowie olimpijscy owszem, walczyli o wygranie grupy, ale ze Słowenią, która sprawiła "Biało-Czerwonym" bolesne lanie. Francja - Słowenia: Mecz o pierwsze miejsce w grupie B Początek spotkania był bardzo wyrównany. Szybkie ataki Słoweńców rozprowadzone przez Deana Bombaca sprawiały francuskiej obronie sporo kłopotów i zawodnicy Guillaume'a Gille'a musieli uciekać się do fauli, co dawało rywalom okazje na trafienia z rzutów karnych. Jednak w okolicach 10. minuty dwa razy świetnie interweniował Vincent Gerard, dzięki czemu Francuzi wyszli na prowadzenie 6:4. Prowadzeni przez Urosa Zormana Słoweńcy nie zamierzali jednak pękać przed rywalem i cały czas starali się zachować dystans. A przy tym potrafili też zaskoczyć Francuzów, tak jak zrobił to Blaż Janc, rzucając po wznowieniu ze środka boiska, zanim spóźniony Gerard zdołał wrócić do bramki. Jednak na dziesięć minut przed końcem nadal to Francja prowadziła 12:10. I stopniowo powiększała swoje prowadzenie, głównie dzięki coraz lepiej grającej defensywie. I nawet mimo tego, że Francuzi nie wykorzystali dwóch rzutów karnych, w pewnym momencie prowadzili już pięcioma bramkami, na dodatek grając na dość dużym luzie. W samej końcówce pierwszej części gry kilka udanych interwencji zaliczył jednak słoweński bramkarz, a w jednej z ostatnich akcji ze środka trafił Aleks Vlah i do szatni obie drużyny zeszły przy wyniku 16:14 mistrzów olimpijskich. Czytaj także: Kluczowa osoba w sztabie Rombla. Ona zna wszystkie tajemnice rywali MŚ 2023: Pewny awans Francji, mistrzowie olimpijscy z kompletem zwycięstw Druga połowa zaczęła się od zdecydowanej przewagi Francuzów, którzy coraz bardziej dominowali na boisku. Kilka błyskawicznych ataków sprawiło, że zyskali sześciobramkową przewagę, a co ważniejsze, odebrali Słoweńcom chęć do gry. Jednak w 41. minucie Bombac pokonał Gerarda i zrobiło się już tylko 24:21 dla mistrzów olimpijskich. Słoweńcy jednak nie potrafili utrzymać jakości w ofensywie i notowali sporo strat, przez co na dziesięć minut przed końcem przegrywali 24:30. W końcówce spotkania podopieczni Urosa Zormana starali się odrabiać straty, ale pośpiech nie pomagał w sforsowaniu francuskiej defensywy i ostatecznie przegrali 31:35. Zwycięstwo Francji oznacza, że mistrzowie olimpijscy do fazy zasadniczej awansowali z pierwszej pozycji, z czterema punktami na koncie. I z autostradą do ćwierćfinału, bo poza Hiszpanią trudno znaleźć kogoś, kto mógłby im zagrozić. Słoweńcy, pogromcy Polaków, z kolei "zabiorą" ze sobą dwa punkty, ale nie są bez szans na awans, choć nie mogą pozwolić sobie na żadną wpadkę.