Więcej pracy ma Pani w dniu meczowym czy w takim, w którym go nie ma? Zdecydowanie w dniu bez meczu! Jak nie gramy spotkania, to ja właściwie nie wychodzę z naszej "dziupli", w której pracujemy. Wchodzę tam zaraz po śniadaniu i wychodzę tylko, żeby szybko zjeść obiad. I natychmiast wracam do pracy. I tak do wieczora. Jak wygląda analiza w trakcie mistrzostw? Analiza zaczyna się dużo wcześniej, zaczynamy na długo przed turniejem. Mamy mnóstwo nagromadzonego materiału. Są to całe spotkania, które dzielimy na różne warianty obrony i ataku, indywidualne zagrania poszczególnych zawodników. Robimy z tego wnikliwe statystyki, żeby mieć pełen obraz możliwości naszych przeciwników. I kiedy zbliżają się mistrzostwa, ten materiał zawężamy, klarujemy. Staramy się wyłuskać to, co jest najbardziej istotne i przydatne. Zawodnicy powinni od nas dostać taką zgrabną pigułkę najistotniejszych danych o przeciwniku. A już w czasie turnieju ta praca jest przyjemniejsza, bo poruszamy się już w znanych sobie kierunkach, potwierdzamy swoje obserwacje i ew. dodajemy jakieś drobne szczegóły, wyciągnięte z tych przedturniejowych sparingów. Na mistrzostwach mamy do czynienia z zawodnikami wyselekcjonowanymi, składem, którego możemy się spodziewać. Jeśli analizujemy mecze na przestrzeni roku, to te wahania składu są większe. Jak wygląda komunikacja z trenerem Romblem? To on narzuca model pracy? Trener Patryk jest perfekcjonistą, ale w takim pozytywnym znaczeniu tego słowa. Ma swoją sprecyzowaną wizję na temat analizy i to my, jego sztab, jesteśmy po to, żeby odpowiadać na jego oczekiwania. I właśnie tak działamy. Razem decydujemy, z jakiego materiału korzystamy. Im wyższy poziom rywali drużyn, których spotkania analizujemy, tym taki materiał daje nam więcej informacji. Każdy w sztabie zajmuje się swoją działką i potem wspólnie to oceniamy. Wszystko oczywiście przechodzi przez sito umysłu Patryk Rombla, bo to on jest głównym trenerem. Materiały przekazywane zawodnikom są spersonalizowane czy też bardziej ogólne? To jest wielowymiarowe. Zawodnicy dostają sporo statystyk i analiz na temat przeciwników, na każdym etapie naszej pracy i oczywiście cały czas ten materiał aktualizujemy. Dostają również indywidualne materiały i, co dla mnie jest bardzo przyjemne, sami zgłaszają się z prośbami o analizę sytuacji boiskowych, które ich konkretnie interesują. Bardzo lubię takie momenty, bo wiem, że jest to dla nich bardzo istotne i mogę poświęcić na to czasem nawet cała noc. Kto jest najpilniejszym uczniem? Wiadomo, że najwięcej materiały potrzebują środkowi, bo to oni będą potem decydowali o grze. I oni często proszą o materiały. Mamy też jednego z najlepszych na świecie skrzydłowych Arkadiusza Moryto, który ku mojej uciesze często chce być na bieżąco z tym, w jaki sposób bramkarze bronią. I to chyba jego powinnam wskazać, choć wielu zawodników przychodzi i prosi o materiały. Czytaj także: Co dalej z przyszłością Rombla? Jasna deklaracja trenera Pracowała Pani także w reprezentacji kobiet. Są jakieś różnice w pracy analityka? Nie ma znaczenia, czy pracuje się z kadrą kobiet, czy mężczyzn. Ma znaczenie, z jakim trenerem się pracuje. Czyli jak rozumiem, jest różnica między trenerem Romblem a Kimem Rasmussenem? Oczywiście! Każdy z nich ma swoje wizje i potrzeby. Jeden lubi np. dużo analiz wideo, inny trochę mniej, choć korzystają wszyscy na świecie, choć w różnym wymiarze. Z Patrykiem Romblem analizujemy dosłownie każdy trening. I nawet jeśli jesteśmy na typowo treningowym zgrupowaniu, spotykamy się i każda jedna sytuacja jest analizowana. I z tego również tworzymy materiały albo dla całego zespołu, albo dla poszczególnych graczy, którym pokazujemy pojedyncze zagrania, wskazując, gdzie pojawiały się błędy lub też które zachowania satysfakcjonują trenera. Z koeli trener Rasmussen wszystkiego mnie nauczył, stał nade mną z batem. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo to był okres, który dał mi bardzo wiele, pracowałam pod presją czasu. To były moje początki i zdarzało mi się, że poświęcałam temu całe noce. W ogóle nie spałam, bo w ciągu dnia także pracowałam. Ogólnie uważam się za osobę pracowitą i dopóki nie skończę powierzonego zadania, nie pozwalam sobie na sen. Był to dla mnie korzystny czas. Studiowała Pani filozofię. To pomaga w pracy z kadrą? Pewnie moi koledzy ze sztabu powiedzieliby, że nie! I na dodatek zaczęliby po swojemu przewracać oczami. Wydaje mi się, że wbrew pozorom większe znaczenie miały moje drugie studia, czyli architektura. Tam podczas sesji nie śpi się przez cały tydzień, żeby dokończyć wszelkie projekty. I na ma na to czasu. I teraz jest powtórka z rozrywki. I to siedzenie po nocach sprawiło, że i teraz mogę działać w ten sposób.