A tymczasem być nie powinno. Wolff błysnął po raz pierwszy w 2016 roku - na mistrzowskim turnieju w... Polsce. Był wtedy graczem przeciętnego HSG Wetzlar, ale już dwa miesiące wcześniej podpisał kontrakt, ważny od nowego sezonu, z gigantem Bundesligi - THW Kiel. W Polsce grał kapitalnie - to dzięki niemu Niemcy wywalczyli mistrzostwo Europy. Miał być drugim bramkarzem, a tymczasem szybko wywalczył pozycję tego pierwszego. W finale z Hiszpanią, wygranym 24-17, miał nieprawdopodobną, aż 48-procentową skuteczność. Mocni Hiszpanie dziesiątego gola rzucili dopiero w 46. minucie. Nic dziwnego, że trafił do zespołu gwiazd. Gwiazda reprezentacji Niemiec, która w Polsce czuje się znakomicie W ekipie z Kilonii Wolff miał status drugiego bramkarza, tym pierwszym był Duńczyk Niklas Landin. To mu się nie podobało, a prawdziwą sensacją stała się informacja, że jesienią 2017 roku podpisał umowę z... mistrzem Polski z Kielc. Szef Vive Bertus Servaas działał właśnie tak - ruchy kadrowe planował nawet z kilkuletnim wyprzedzeniem. Wolff został graczem mistrza Polski w 2019 roku - dziś mówi w naszym języku, kupił w Kielcach mieszkanie. Jest jedną z gwiazd drużyny, w poprzednim sezonie wprowadził kielczan do finału Ligi Mistrzów. Polska jest mu bliska, zresztą nawet tu, w wielkopolskim Wągrowcu, debiutował 10 lat temu w reprezentacji Niemiec. Gdy w czwartek w Katowicach przyszedł na rozmowę z dziennikarzami, od razu powiedział, że czuje się tu wspaniale, a z Kielc do Katowic ma zaledwie 150 km. Do rodzinnego Euskirchen w Nadrenii Północnej-Westfalii - aż 1200. - Jakbym był na turnieju u siebie - stwierdził. Miał wzloty, ale dojrzał. Inaczej stawia sobie cele Dziś prawie 32-letni zawodnik już jest dość spokojny, kiedyś na boisku był bardzo żywiołowy. Owszem, teraz też wyraźnie okazuje radość po udanych interwencjach, ale już nie tak samo, jak przed laty. Zauważyli też to Niemcy, którzy napisali, że w "swoim przybranym kraju" stał się bardziej zrelaksowany. - Zawszy był porywczy, miał wzloty i upadki - mówił w stacji ARD trener reprezentacji Niemiec Alfred Gislason. Podobnie uważa Wolff. - Dojrzałem od stanu niegrzecznego chłopaka, złego na kolegów z zespołu, do kogoś otwartego na różne sytuacje - stwierdził. Porównań do "polskich" mistrzostw Europy z 2016 roku nie chce jednak słyszeć, mówi, ze to dobre dla dziennikarzy. Kiedyś wszędzie chciał osiągać sukces, teraz do sportu podchodzi tak samo. - Nie chcę stawiać najwyższych celów, których być może nie uda się osiągnąć - przyznaje. Z Polską związał zresztą przyszłość na dłużej - podpisał kontrakt w Kielcach do 2028 roku. I być może wtedy zakończy karierę, o ile sytuacja finansowa w ekipie mistrza Polski zostanie dość szybko wyjaśniona. W piątek o godz. 18 w "Spodku" Niemcy zaczną mundial od starcia z Katarem. Ostatnie dwie potyczki tych drużyn wygrali Azjaci - najpierw w 2015 roku u siebie 26-24, przy wydatnej pomocy sędziów, a następnie dwa lata później 21-20 w Paryżu.