- Zdecydowanie utrudniliśmy sobie drogę do ćwierćfinału i trudno powiedzieć, co będzie dalej. Jeśli wygramy z Arabią Saudyjską, a wierzę, że to zrobimy, przechodzimy do drugiej rundy i jedziemy do Krakowa. I tam pokazujemy to, co potrafimy najlepiej! - powiedział po meczu Olejniczak. "Biało-Czerwoni" już do przerwy dość wyraźnie przegrywali z rywalami, ale jak stwierdził zawodnik Industrii Kielce, w naszym zespole nadal była wiara, że losy tego meczu da się odmienić. - Porozmawialiśmy przede wszystkim o tym, jakie błędy robimy. Wiedzieliśmy, że musimy popracować i nie spuszczać głów, bo przecież 11:17 to nie był jeszcze straszny wynik. Czytaj także: Bolesna porażka Polaków. Słowenia znów za mocna Jednak druga połowa pokazała, że dziś Słoweńcy byli poza naszym zasięgiem. - Nadzieje straciliśmy w drugiej połowie, jak przewaga Słoweńców rosła. Próbowaliśmy wszystkich wariantów, graliśmy 7:6, stosowaliśmy różne inne rozwiązania, ale to nic nie dawało. Rywale wykorzystywali swoje szanse, odnajdywali luki w naszej obroni. Nie sposób było wyciągnąć wynik w sytuacji, kiedy rywale są tak dobrze dysponowani, a my mamy takie kłopoty z defensywą - przyznał Olejniczak. Nasz rozgrywający był również pytany o to, dlaczego nie potrafimy już od kilku lat wygrywać meczów z silnymi rywalami, jeśli ciąży na nas presja. - Pokazaliśmy z zespołem Francji, że potrafimy grać z mocniejszymi przeciwnikami. Nie wiem jednak, gdzie tkwi nasz problem. Czy my za bardzo się "gotujemy", kiedy mamy mecze, które musimy wygrywać? To dla nas największa zagadka na ten moment...