25-letni skrzydłowy Industrii Kielce jest jednym z najlepszych snajperów Ligi Mistrzów, a i w polskiej reprezentacji zwykle błyszczy. W pierwszych 10 minutach zdobył cztery bramki i wtedy Polska wyglądała jeszcze dobrze. Później jednak gra biało-czerwonych siadła, a i Moryto był bezradny - nie dostawał piłek na swoim skrzydle. - Na lewej stronie doszliśmy do paru sytuacji, a na prawej - nie. Każdy analizuje rywala, ciężko dzisiaj siebie czymkolwiek zaskoczyć, to są dosłownie pojedyncze akcje, gdy jest to możliwe. Reszta to już wykonanie indywidualne, tak dziś wygląda piłka ręczna - mówił Moryto, który spotkanie skończył z sześcioma trafieniami i dwoma asystami. Arkadiusz Moryto: - Graliśmy na ich zasadach - Dla mnie to duży zawód, po tym jak zagraliśmy, jak potraktowaliśmy swój dom. Graliśmy na ich zasadach - mówił wyraźnie wstrząśnięty. - Bardzo źle to wyglądało, My ich niczym nie zaskoczyliśmy, oni nas też nie zaskoczyli, ale ich wykonanie było lepsze od naszego - dodawał. Zawodnik mistrza Polski z Kielc nie uważał, że biało-czerwonym zaszkodziła presja związana z liczną obecnością głośnych kibiców i stawką meczów. - To nasz ósmy zawodnik, a nie żadna presja. Tak to odczuwałem i byłem szczęśliwy na to spotkanie. I byłem też przekonany, że będzie po naszej myśli. Wielkie podziękowania dla kibiców, bo mimo że mecz był rozstrzygnięty, to oni nie wychodzili, a byli do końca i nas wspierali. Za to im dziękuję - powiedział. Moryto uznał też, że mógł być to najgorszy mecz reprezentacji Polski o taką stawkę, od kiedy on w niej jest. I co bardziej bolesne - praktycznie zamykający drogę do ćwierćfinału i udziału w kwalifikacjach olimpijskich. - Została matematyka, nie wiem jak ona teraz wygląda, bo nie skupiałem się na tych wyliczeniach. Dwa punkty otworzyłyby nam bardzo dużo, a tak to kilka rozwiązań się zamknęło. To nie koniec marzeń, ale droga bardzo się wydłużyła - zakończył. W poniedziałek o godz. 20.30 Polska zagra w Katowicach z Arabią Saudyjską - do awansu do drugiej fazy potrzebujemy przynajmniej remisu. Ten wynik i tak nie będzie liczony do tabelki w Krakowie.