- Zabrakło bardzo niewiele. Może trochę doświadczenia, które na pewno było po stronie utytułowanych Francuzów, mistrzów olimpijskich, zawodników grających w najlepszych klubach Europy. Tak naprawdę na tym poziomie 2-3 błędy mogą decydować. Ta 50. minuta, kiedy graliśmy w przewadze i przegraliśmy ten moment 0:2, spowodowała, że rywale odskoczyli nam na dwie bramki i potem kontrolowali przebieg gry i "dowieźli" wygraną. Jednak patrząc ogólnie na przebieg tego spotkania uważam, że można być optymistą przed tym najbliższym, kluczowym meczem ze Słowenią - powiedział Grzegorz Tkaczyk w rozmowie z Interią. Polska - Słowenia: "Daleki jestem od mówienia, że jesteśmy faworytem" W starciu z Francuzami Polacy podejmowali zbyt pochopne decyzje w ofensywie, co kilka razy się na nas zemściło. Jednak zdaniem Tkaczyka nie ma mowy o tym, by naszych zawodników poniosły nerwy. Po prostu klasa rywala wymuszała błędy, których się nie ustrzegliśmy. - Ja nie widziałem nerwowości w naszych poczynaniach, mimo że był to mecz otwarcia, przed naszą publicznością. Oczy były skierowane na chłopaków, ale myślę, że zaprezentowali się dobrze i myślę, że o nerwowości nie ma mowy. Bardziej skłaniałbym się ku temu, że to jednak Francuzi, którzy takich spotkań rozegrali już setki, wykazali się większym doświadczeniem i klasą. I to spowodowało, że choć nieznacznie, to wygrali z Polakami - ocenił wicemistrz świata z 2007 roku. Czytaj także: Wielki sukces Polaków. Do kraju wracali prezydenckim samolotem Teraz przed reprezentacją prowadzoną przez Patryka Rombla arcyważne spotkanie ze Słowenią, które może zadecydować o tym, czy wyjdziemy do drugiej rundy z dwoma punktami czy też z zerowym dorobkiem. Choć nasi najbliżsi rywale dostali się do turnieju dzięki tzw. dzikiej karcie, to jednak są niezwykle mocną drużyną i nie należy ich lekceważyć. - W Słowenii zaszło sporo zmian. Od jakiegoś czasu mają nowego trenera Urosa Zormana, który też będzie starał się swoim zawodnikom nieco inną filozofię grania. To klasowy zespół, większość zawodników występuje w najsilniejszych ligach na Starym Kontynencie i to w czołowych drużynach, grają w Lidze Mistrzów i w europejskich pucharach. To też drużyna bardzo niewygodna, która może nie dysponuje jakimiś fenomenalnymi warunkami fizycznymi, ale grająca szybko, niekonwencjonalnie, wchodząca w pojedynki jeden na jeden. Nie oddają zbyt wielu rzutów z dystansu, ale przede wszystkim ich główną siłą napędową jest bardzo szybki kontratak i świetne skrzydła. To broń, która może zaboleć w momencie, kiedy popełni się 2-3 błędy z rzędu - przestrzega Tkaczyk. Co więcej, jego zdaniem, Polska wcale nie jest zdecydowanym faworytem do wygranej. - Może z racji tego, że gramy u siebie, turniej odbywa się w naszym kraju, mamy cały "Spodek" za sobą, dałbym te kilka procent więcej na nas. Natomiast daleki jestem od mówienia, że jesteśmy faworytem. Raczej spotykają się dwie drużyny, które mają bardzo podobne szanse. I spodziewam się bardzo wyrównanego spotkania. I znów zadecydują szczegóły - prognozuje jedna z legend polskiego szczypiorniaka.