Chociaż ani Iran, ani Chile nie należą do handballowych potentatów, to szczególnie azjatycka drużyna powoli, ale jednak idzie do przodu. Pod kierunkiem szkoleniowca z Czarnogóry Veselina Vujovicia Irańczycy czynią postępy, a kilku z nich występuje w Europie. Podobnie zresztą jest w Chile, gdzie przecież występuje Rodrigo Salinas, w przeszłości gracz HBC Nantes, obecnie występujący w hiszpańskim Bidasoa Irun. Jednak podczas ostatniego czempionatu to Iran okazał się lepszy i także dziś był faworytem. MŚ 2023: Potencjalnie rywale Polaków zagrali w Krakowie Z dużą dozą prawdopodobieństwa można było założyć, że to mecz o awans z trzeciego miejsca, bowiem Czarnogóra, a przede wszystkim Hiszpania to zespoły zdecydowanie poza zasięgiem obu drużyn. Mimo to już sam fakt gry w fazie zasadniczej byłby, zarówno dla Chile, jak i dla Iranu, sporym osiągnięciem. Czytaj także: Szansa na historyczny rekord podczas MŚ Chociaż Chile mogło liczyć na zaskakujący doping grupy kibiców... z Chrzanowa, a zapewne nie tylko, to lepiej w mecz weszli Irańczycy i zbudowali sobie dwu-trzybramkową przewagę. Jednak w 17. minucie zawodnicy z Ameryki południowej doszli ich na jedno trafienie i trener Vujović postanowił wziąć czas. To niewiele pomogło, bo po chwili Chile wyprowadziło kontrę, po której miało rzut karny i wydawało się, że zdoła wyrównać. Jednak Mohammad Siavoshishahenayati nie dał się pokonać i zamiast remisu zrobiło się 9:7 po szybkim trafieniu Irańczyków. Na plus w zespole Iranu wyróżniał się potężnie zbudowany Afshin Sadeghi, który w końcówce dwukrotnie popisał się efektownymi akcjami ze zwodem i cennymi trafieniami. Dzięki niemu i kapitanowi Mojtabie Heidarpourowi Iran do przerwy prowadził 13:11, zapewniając sobie niewielki komfort po pierwszych 30 minutach. Kontrowersyjna czerwona kartka Na drugą połowę zdecydowanie bardziej zmotywowani wyszli gracze z Ameryki Południowej i po dwunastu minutach i trafieniu z kontry Sebastiana Ceballosa, zdołali doprowadzić do remisu 17:17. Bardzo mocnym punktem swojej drużyny był w drugiej połowie bramkarz Felipe Garcia, który kilka razy znakomicie odbijał rzuty rywali. W dużej mierze dzięki temu na dziesięć minut przed końcem to Chile prowadziło 21:20. Sześćdziesiąt sekund później sytuacja dla Iranu była jeszcze gorsza. Nie dość, że grali w podwójnym osłabieniu to na domiar złego za trzecią karę czerwoną kartkę zobaczył Sadeghi i zakończył udział w tym meczu. Choć zawodnik był przekonany, że kara była niesłuszna, a sędziowie podjęli złą decyzję i długo nie mógł się z nią pogodzić. I trzeba przyznać, że było to nieco kontrowersyjne, bo ewidentnie starał się uniknąć kontaktu z rywalem. To jednak nie załamało Irańczyków, którzy przetrwali kryzys i na dwie minuty przed końcem odzyskali jednobramkowe prowadzenie. Na dodatek kapitalną interwencją popisał się Mohammadreza Orei, który najpierw efektownie obronił rzut karny, a potem w sobie tylko wiadomy sposób jeszcze dobitkę! Jednak minutę przed końcem Esteban Salinas doprowadził do remisu 28:28 co sprawiło, że o losach spotkania miało zadecydować ostatnie 60 sekund. Irańczycy długo rozgrywali swoją akcję, ale w końcu Mohammadmahdi Benhamnia trafił do siatki, a Chile nie zdołało pokonać Siavoshishahenayatiego, który w końcówce został bohaterem zespołu z Azji i zapewnił im zwycięstwo 25:24. I być może awans do kolejnej rundy turnieju.