Hiszpania to jeden z wielkich faworytów turnieju, który w ostatnich latach regularnie staje na podium wielkich imprez. Starcie z Czarnogórą według większości ekspertów miało być meczem o pierwsze miejsce w grupie A, ponieważ Iran i Chile to drużyny zdecydowanie słabsze i gdyby urwały punkty faworytom, można byłoby mówić o spore sensacji. Hiszpania - Czarnogóra: Popis bramkarzy w pierwszej połowie Początek meczu należał do zespołu z Bałkanów, który zbudował sobie nawet dwubramkową przewagę. Jednak w bramce Hiszpanów stał Gonzalo Perez de Vargas i po kilku wpuszczonych bramkach zaczął bronić jak w transie. Kilka jego interwencji było absolutnie znakomitych i głównie dzięki niemu po pierwszych 10 minutach zawodnicy Jordiego Ribery prowadzili 5:4, choć prezentowali bardzo słabą skuteczność, a i Nebojsa Simić nie ułatwiał im pracy. Czytaj także: Historyczny wyczyn reprezentacji Iranu Po upływie kolejnych dziesięciu minut Hiszpanie powiększyli swoją przewagę do dwóch trafień, prowadząc 10:8. Nadal mieli sporo kłopotów w ofensywnie, nawet jeśli grali w przewadze jednego gracza, ale Perez de Vargas bronił jak w transie i nawet jeśli jego koledzy nie zawsze potrafili wykończyć akcję golem, to on swoją bramkę wręcz zamurował, przyprawiając o frustrację Czarnogórców. Drużyna Ribery powoli, ale zaczynała łapać swój rytm. Dwa efektowne trafienia zaliczył Kauldi Odriozola, trafił też idol kieleckich kibiców Alex Dujshebaev i ostatecznie do szatni Hiszpanie zeszli prowadząc 15:12, choć mogli jeszcze wyżej, ale wysoką klasę pokazał Nebojsa Simić, broniąc dwa kapitalne rzuty rywali. Świetna forma Simicia, nieskuteczność Czarnogóry Początek drugiej połowy był bardzo wyrównany. Nadal świetnie prezentowali się bramkarze obu drużyn, a Nebojsa Simić zdołał nawet zdobyć bramkę rzutem przez całe boisko po tym jak Hiszpanie zdecydowali się zdjąć jego vis-a-vis. Zawodnik MT Melsungen dwoił się i troił i zaliczył kapitalną serię czterech obron z rzędu! Niestety jego koledzy popełniali błędy w ataku i w 40. minucie Hiszpania prowadziła 18:16. Patrząc z boku na to, co działo się na parkiecie, można było żałować Simicia, który rozgrywał kapitalne zawody, ale jego koledzy absolutnie nie potrafili tego wykorzystać. Choć bramkarz Czarnogóry odbił kilka naprawdę trudnych rzutów to na dziesięć minut przed końcem Hiszpania prowadziła już 24:20. Ostatnie minuty to spokojna gra drużyny Jordiego Ribery, kontrolującej to, co dzieje się na parkiecie. Swoje minuty dostał Jorge Maqueda, który swoim doświadczeniem wspomógł kolegów, a rywale stracili wiarę w wygraną i ostatecznie jeden z faworytów do medalu zwyciężył w tym meczu 30:25.. Jeśli Polacy awansują do drugiej rundy, a wierzymy, że tak właśnie będzie, najpewniej spotkają się zarówno z Hiszpanią, jak i z Czarnogórą. Oba zespoły, co pokazało dzisiejsze spotkanie, mają swoje słabsze strony i z pewnością "Biało-Czerwonych" stać na to, by je wykorzystać. Czarnogóra poza fantastycznym Simiciem czy szybko biegającym do kontry Marko Lasicą nie zachwyciła, ale absolutnie nie wolno jej zlekceważyć. Hiszpanie to klasa sama w sobie, ale mają swoje problemy. Zanim jednak zaczniemy się martwić, jak ich pokonać, trzeba ograć Słowenię. Potem przyjdzie czas na kolejnych rywali.