- Zagraliśmy katastrofalne zawody w każdym aspekcie. Myślę, że presja, którą sami sobie nałożyliśmy nas zgniotła. Kibice nam pomagali, ale my po prostu spisywaliśmy się słabo, bardzo słabo. I przez to ten wynik jest jaki jest. Przepraszamy za to. Teraz chcemy wygrać z Arabią Saudyjską, jechać do Krakowa i pokazać lepszą piłkę ręczną - powiedział załamany kapitan "Biało-Czerwonych". Czytaj także: Bolesna porażka Polaków w kluczowym meczu Polska drużyna przeszła w ciągu trzech dni niesamowitą metamorfozę. W starciu z Francją zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle i mimo porażki można było być optymistą przed kolejnymi meczami. W meczu ze Słowenią nie układało nam się nic. Pytany o tę przemianę Chrapkowski nie potrafił stwierdzić, co się stało, że w tak krótkim czasie rozegraliśmy tak diametralnie różne mecze. - Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Już na początku, po pięciu, może dziesięciu minutach ten mecz przestał nam się układać. Zaczęliśmy robić rzeczy pospiesznie. A tak kompletnie nie powinno być! Mieliśmy grać to, co sobie zaplanowaliśmy, przemyśleliśmy, a chcieliśmy ich szybko dogonić, a to nam nie wychodziło. I popełnialiśmy kolejne błędy, a oni nam odjeżdżali. Słoweńcy zagrali bardzo mądrze, a my wręcz przeciwnie - mówił doświadczony reprezentant Polski. Do składu Słoweńców wrócił Dean Bombac, który dziś rozegrał popisowe spotkanie i zupełnie gubił naszą obronę. Jednak zdaniem Chrapkowskiego byliśmy na to przygotowani i jego postawa nie była dla Polaków zaskoczeniem. - To zawodnik, którego doskonale znamy, grał przecież w polskiej lidze. Wiedzieliśmy, że świetnie podaje do koła, podpowiada, potrafi zagrać sam. Teoretycznie wiedzieliśmy o nim wszystko, ale nie zrealizowaliśmy nic z naszych planów. I za to przepraszam.