Duńczycy w tym turnieju stają przed historyczną szansą. Mogą jako pierwsza reprezentacja w dziejach mundiali wygrać trzeci raz z rzędu. I z pewnością mają na to spore szanse, bo trener Nikolai Jacobsen zebrał znakomitą drużynę i obok Szwedów i Francuzów to właśnie oni wymieniani są w gronie największych faworytów. Dania - Chorwacja: Faworyci do złota dali się zaskoczyć - Apetyty są bardzo duże, Duńczycy mają prawdziwy dream team, cała 18-stka to gracze kompletni i praktycznie każdy z nich na boisku robi różnice. Co więcej, w domu zostali zawodnicy praktycznie równie dobrzy, jak ci, którzy pojechali na mistrzostwach. Właściwie można byłoby stworzyć dwie reprezentacje Danii i obie walczyłyby o medale - mówiła w rozmowie z Interią mieszkająca na co dzień w Danii była reprezentantka Polski Karolina Szwed-Orneborg. W starciu z Chorwacją Duńczycy byli wskazywani jako faworyci, bo ekipa z Bałkanów nie zaczęła tego turnieju najlepiej. Bardzo bolesna porażka z Egiptem sprawiła, że do fazy zasadniczej ten zespół wszedł z dwoma punktami i margines błędu chorwackiej ekipy był niewielki. Chorwaci jednak zupełnie zaskoczyli swoich rywali i po pierwszych dziesięciu minutach prowadzili 6:4. Kapitalną partię rozgrywał Luka Cindrić, który w tym fragmencie zaliczył aż cztery trafienia, a duńska ofensywa nie mogła sprostać bardzo agresywnie grające defensywie Chorwatów, którzy wyszli na to spotkanie niesamowicie zmotywowanie. Chwilę później jednak chorwacki zespół grał w podwójnym osłabieniu i stracił swoją przewagę. Jak się okazało, tylko na chwilę, bo zespół z Bałkanów grał wyśmienicie i po krótkim przestoju nie tylko odzyskał, ale i nadrobił przewagę! W 20. minucie na linii siódmego metra stanął Filip Glavas i zdobył bramkę na 12:8 dla Chorwatów, wprawiając bardzo licznie zgromadzoną na trybunach duńską publiczność w osłupienie. Jacobsen postanowił wziąć czas i wstrząsnąć swoją drużyną, co podziałało bardzo szybko. Duńska obrona zaczęła w końcu zmuszać rywali do błędu, wyższy bieg wrzucił Niklas Landin, który wybronił kilka bardzo ważnych rzutów, dzięki czemu Duńczycy doszli rywali na jedną bramkę. Do przerwy przegrywali już tylko 15:16 po tym, jak już po końcowej syrenie rzut karny wykorzystał Mikkel Hansen, a na dodatek kolejne 30 minut Chorwaci mieli zacząć w osłabieniu, bo Glavas został odesłany na ławkę. Czytaj także: Niemcy zdemolowali rywali. Potęga pokazała siłę MŚ 2023: Niesamowity bój w obronie Po zmianie stron gra nieco się zaostrzyła. Obie drużyny broniły bardzo agresywnie, przez co w pierwszych dziesięciu minutach było kilka dwuminutowych kar. Cały czas jednak oglądaliśmy znakomite, bardzo wyrównane spotkanie. W 40. minucie świetnie spisujący się Simon Pytlick trafił na 21:21, a chwilę później Hansen z rzutu karnego dał Duńczykom prowadzenie, dopiero po raz drugi w tym meczu. Pierwszy raz było to przy wyniku 1:0... Między 40. a 50. minutą Chorwaci dwukrotnie grali w podwójnym osłabieniu. Jednak świetnie w ich bramce spisywał się Mate Sunjić, który kilka razy ratował swój zespół. I w dużej mierze dzięki niemu na dziesięć minut przed końcem drużyna z Bałkanów prowadziła 27:26. Po trafieniu Ivana Martinovicia Jacobsen znów postanowił wziąć czas, żeby porozmawiać ze swoimi podopiecznymi. Losy spotkania ważyły się do ostatnich minut. Chorwaci na 60 sekund przed końcem spotkania przegrywali 31:32, ale mieli piłkę i mogli doprowadzić do remisu. Kapitalnym rzutem popisał się wtedy Igor Karacić i doprowadził do remisu. Duńczycy jednak mieli wszystko w swoich rękach. Nikolai Jacobsen po raz trzeci poprosił o czas i na dwanaście sekund przed końcową syrenę postanowił rozpisać swoim podopiecznym ostatnią akcję. Chorwaci wyszli bardzo wysoko w obronie i zostawili Duńczykom sporo miejsca, co ci skrzętnie wykorzystali, bo Hansen zagrał do skrzydła i wydawało się, że jego kolega będzie na czystej pozycji, ale ten... zgubił piłkę i stracił szansę na oddanie rzutu, przez co mecz zakończył się remisem 32:32.