Jak, z perspektywy jednego z organizatorów, ocenia Pani inauguracyjny mecz z Francją? Oceniam go bardzo, bardzo dobrze. Myślę, że jako współgospodarz Mistrzostw świata, organizator ceremonii otwarcia i pierwszego meczu mistrzostw, nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego początku turnieju. Oczywiście, nam Polakom zabrakło do pełni szczęścia zwycięstwa, lub chociażby remisu, ale musimy też pamiętać, z jakiego formatu rywalem się mierzyliśmy. Dlatego ja jestem bardzo zadowolona. Do 58. minuty można było się tym meczem emocjonować, i mieć nadzieję, że otworzymy te mistrzostwa w sposób sensacyjny. Fenomenalnie oglądało się to spotkanie, a atmosfera jaka panowała w Spodku była cudowna, i na długo zostanie to wszystko w mojej pamięci. Niestety wygrała Francja, zespół z przebiegu całego spotkania lepszy. Ktoś mógłby powiedzieć, że mistrzowie olimpijscy kontrolowali ten mecz, ale on mógł się dla nas inaczej potoczyć, gdybyśmy w 53. minucie grając w przewadze liczebnej nie popełnili dwóch z rzędu prostych, własnych błędów. To dało Francuzom oddech i spokój w końcówce tego spotkania. Nie zmienia to faktu, że przywilej bycia gospodarzem takiej imprezy jest nieoceniony. Polscy kibice są niesamowici! Nie mam wątpliwości, że porwali zespół Patryka Rombla we środę i zrobią to ponownie w sobotę i poniedziałek w katowickim Spodku. Czytaj także: Sportowy fenomen na drodze Polaków Występuje Pani w roli ambasadora turnieju. Jakie są Pani zadania? Oprócz bycia ambasadorem turnieju, pracuję w departamencie przy organizacji tego wydarzenia, i jestem odpowiedzialna za współpracę z broadcasterami. Moja rola jako ambasadorki raczej odbywa się poza meczami, chociaż na tym etapie, kiedy wszystko ruszyło jest to dość trudne. Dotychczas, wspólnie ze Sławkiem Szmalem jeździliśmy po szkołach promując Mistrzostwa, i naszą ukochaną dyscyplinę, ale od środy robi to głównie Sławek, bo mnie jest już bardzo trudno łączyć obie funkcje. Być może uda mi się 14. stycznia być w Krakowie na jednym z turniejów dla dzieci "Gramy w ręczną", które w ramach promocji wśród najmłodszych organizujemy w Katowicach i Krakowie. Wśród kibiców pojawiało się sporo zarzutów o to, że turniej nie jest najlepiej wypromowany, a część fanów dowiedziała się o nim bardzo późno. Jakby się Pani do tego odniosła? Jeśli sprzedaje się pełny "Spodek" na mecze z Francją i Słowenią, a na ostatnie spotkanie fazy wstępnej, mecz z Arabią do kompletu brakuje nam 700 miejsc, to znaczy, że może z tą promocją nie było tak do końca źle? No ale żeby nie było przesadnie dyplomatycznie, powiem, że kluczowa dla promocji wydarzenia była decyzja o tym kto będzie w naszym kraju transmitował turniej. Decyzja o głównym nadawcy mistrzostw świata w Polsce zapadła w połowie grudnia. To jest bardzo późno. Gdybyśmy, tak jak Szwedzi, już w październiku wiedzieli, kto pokaże turniej, z pewnością rozpoczęlibyśmy promocję w mediach, i informacja dotarłaby do większej liczby osób. Zapewniam, że od połowy listopada prosiliśmy Sportfive, agencję, która ma prawa do piłki ręcznej, o podjęcie decyzji i ogłoszenie nadawcy. To oni zarządzali komunikacją, prawami, to oni decydowali, kiedy zostanie on ogłoszony. Mam jednak nadzieję, że inauguracyjny mecz rozniósł się echem po Polsce. Jak wspomniałam, na mecz z Arabią Saudyjską zostało jedynie 700 wolnych miejsc. Po raz trzeci nasza kadra w Katowicach zagra przy gigantycznym wsparciu z trybun. Poza Biało-Czerwonymi dużym zainteresowaniem cieszą się mecze reprezentacji Niemiec. Do Katowic, na Śląsk przyjechało bardzo dużo kibiców. Atmosfera na innych meczach jest świetna. Są też liczne grupy z Francji, Algierii i Słowenii. Biorąc pod uwagę ostatnie Euro kobiet w Macedonii Płn, Słowenii i Czarnogórze myślę, że nie jest u nas tak źle. Mam nadzieję, że po fazie wstępnej zobaczymy się w Krakowie, w 15-tysięcznej TAURON Arenie Kraków i tam również będziemy się emocjonować piłką ręczną przy pełnych trybunach. A jak się Pani zapatruje na decyzję IHF dotyczącą obowiązkowych testów na koronawirusa, które tak oburzają zawodników? Jak się na to zapatruje? Jako współorganizator nie dyskutuję z decyzjami IHF. Jaki mamy wpływ na to, jakie podejmują decyzje? Te regulacje narzuciła nam światowa federacja i musimy się do tego dostosować. To oni są głównym organizatorem imprezy. Zawsze w życiu kierowałam się zasadą, by nie tracić energii na coś, na co do końca nie mam wpływu.