Holendrzy w swoim pierwszym spotkaniu pewnie wygrali z Argentyną, czym w praktyce zapewnili sobie awans do fazy zasadniczej turnieju. Wciąż jednak musieli walczyć, by "zabrać" ze sobą jakieś punkty, bo warto przypomnieć, że liczy się tam dorobek uzyskany z drużynami, które również wywalczyły awans. A o to dla holenderskiej ekipy nie było łatwo, bo choć Macedonia Północna miała na koncie porażkę z Norwegią, a legendarny Kirył Łazarow zamiast z boiska, dyrygował zespołem z ławki, bo jest selekcjonerem kadry, to jednak nadal jest solidną drużyną. A na dodatek miała potężne wsparcie swoich fanów, którzy zdominowali Tauron Arenę. Holandia - Macedonia Północna: Znakomity początek Smitsa i Baijensa Spotkanie zdecydowanie lepiej zaczęli Holendrzy. Bardzo dobrze w ich bramce spisywał się Bart Ravensbergen, który trzykrotnie zatrzymał rzuty rywali. W dużej mierze dzięki niemu, a także trzem trafieniom Kaya Smitsa po pierwszych dziesięciu minutach drużyna prowadzona przez Erika Olssona prowadziła 7:3. Macedończycy grali bardzo nerwowo, ale kiedy już nieco uspokoili emocje, zaczęli powoli odrabiać straty. W 20. minucie, po trafieniu Pavle Atanasijevikja było już tylko 11:9 dla Holandii, a na parkiecie sporo się działo. Trener Olsson widząc to, poprosił o czas, chcąc zatrzymać nieco rywali. Pomogło, bo w końcówce pierwszej połowy Holendrzy zdecydowanie zdominowali rywala i zeszli na przerwę przy prowadzeniu 18:11. Uciszyli nawet macedońską publiczność i coraz wyraźniej słychać było holenderskich kibiców, których również sporo zjawiło się w Krakowie. Cały czas bardzo skuteczny był Smits, który rzucił pięć bramek. Sekundował mu Dani Baijens, który miał taki sam dorobek. I to oni prowadzili swój zespół do wygranej. Czytaj także: Trener reprezentacji Polski stanowczo o swojej przyszłości Kuriozalne błędy Macedończyków Na drugą połowę podopieczni Kiryła Łazarowa wyszli niezwykle zdeterminowani i zaczęli odrabiać straty. Po rzucie karnym, wykorzystanym w 40. minucie przez Dejana Manaskova, było już tylko 21:17 dla Holendrów. Macedończycy zaczęli kryć obroną 5+1, próbując wyłączyć holenderskiego rozgrywającego Luka Steinsa. Kiedy wydawało się, że w tym meczu mogą być jeszcze emocje, nastąpiło niewiarygodne wręcz zdekoncentrowanie u Macedończyków. Doszło nawet do sytuacji, w której grając w siedmiu, bo zdecydowali się zdjąć bramkarza, już zaczynając od środka stracili piłkę, bo Zharko Peshevski podał wprost w ręce rywala. Holendrzy rzucili trzy razy z rzędu do pustej, nie tracąc przy tym ani jednego gola i wyszli na ośmiobramkowe prowadzenie. Chociaż Macedończykom udało się opanować nerwy, to i tak podejmowali zbyt wiele pochopnych decyzji i nie potrafili poradzić sobie z dobrze grającą obroną przeciwników. Ostatecznie Holendrzy wygrali ten mecz 34:24 i odnieśli tym samym drugie zwycięstwo w tej fazie turnieju. Przed nimi mecz z Norwegią, w którym nie będą faworytem, ale kto wie, czy nie uda im się postraszyć Sander Sagosena i spółki, bo w Krakowie pokazują jak do tej pory naprawdę solidną dyspozycję.