Gdy Islandczycy grali w pierwszej fazie turnieju w Kristianstad, ich kibice tworzyli w hali kapitalną atmosferę. Podobna zresztą towarzyszyła Szwedom podczas zmagań w Göteborgu, gdzie "Trzy Korony" grają też w drugiej fazie. Nic dziwnego, że dziś szwedzcy fani na swoim terenie zdominowali tych z Islandii, ale wszyscy zobaczyli kapitalne widowisko. Było w nim wszystko - świetne tempo, kapitalne akcje i ostra walka, czasem z pogranicza brutalności. Znani macedońscy sędziowie: Slave Nikołow i Gjorgji Naczewski pozwalali na wiele, ale też dopasowali się do wysokiego poziomu tego widowiska. Kapitalny początek Szwedów. Choć jeden z nich stracił koszulkę Islandia miała o co grać - musiała to spotkanie co najmniej zremisować, by wszystkie karty mieć w swoich rękach. Za Szwecję kciuki trzymali Węgrzy - oni w bezpośrednim starciu pokonali Islandię, przy równej liczbie punktów wyprzedziliby więc Wyspiarzy. Tyle że Szwecja nie zamierzała kombinować przed swoimi kibicami, których ponad 11 tysięcy zjawiło się w hali Scandinavium. To Szwedzi świetnie zaczęli - szybko zdobyli trzy bramki. I aż trudno w to uwierzyć, aż do 18. minucie jedni i drudzy zdobywali bramki na zmianę - Szwedzi prowadziili więc to dwoma, to trzeba trafieniami. A gotowało się w tym meczu co niemiara. Po kilku minutach Lucas Pellas musiał zejść z boiska, bo rywal podarł mu koszulkę. Po chwili zagotowało się, gdy Islandczyk Elvar Jonsson nie odpuścił Jimowi Gottfridssonowi, do wszystkiego włączył się jeszcze Ymir Orn Gislason. A po drugiej stronie parkietu podstawowy obrońca Szwedów Max Darj już w 10. minucie miał na koncie dwie kary. Islandia odzyskała rytm. I wyszła na prowadzenie Tyle że przy tej całej agresji i wielkiej walce była jeszcze kapitalna piłka ręczna. Jedni i drudzy podkręcali tempo, grali różnorodnie, choć cały czas dominowali Szwedzi. Tyle że po kwadransie gry ich atak pozycyjny trochę się załamał, od razu wykorzystali to rywale. W 18. minucie, po kontrataku, Bjarki Mar Elisson trafił na 9-10, a już za chwilę Odin Thorr Rikhardsson wyrównał z kontry na 11-11. Emocje zaczęły się na całego. Islandczycy prezentowali się w tym fragmencie dużo lepiej, prowadzili nawet 13-11, gdy Elisson pokonał Andreasa Palickę ze skrzydła. Doświadczony bramkarz Szwedów tym razem nie zaczął w wyjściowym składzie, ale gdy już wszedł na parkiet, znacznie wspomógł swoją reprezentację. Szwedzi odrobili straty jeszcze przed przerwą, a gol Felixa Claara dał im prowadzenie 16-15. I wygrali tę część gry, bo rzut Gisliego Krisjanssona zakończył lot na słupku. Szwedzki bramkarz szarpał rywala. Sędziowie wyrzucili obu Wrzało na parkiecie także zaraz po przerwie. Palicka kapitalnie obronił nogą rzut Ellidiego Vidarssona - Islandczyk walczył jeszcze o piłkę, ale nie dał rady - sędziowie odgwizdali mu przekroczenie linii. Vidarsson leżał na piłce, gdy Palicka chciał ją wyrwać spod Islandczyka, podrywał rywala kilka razy z parkietu, podczas gdy piłka jakby przykleiła się do koszulki obrotowego Gummersbach. Wyglądało to pociesznie, ale i groźnie. Arbitrzy oglądali sytuację na monitorze - wyrzucili z boiska na dwie minuty obu graczy. Palickę w bramce zastąpił wtedy Tobias Thulin i na dzień dobry obronił dwie stuprocentowe sytuacje. A jego koledzy z pola znów odskoczyli na trzy, a za chwilę i na cztery trafienia - było 20-16. Tyle że po dwóch minutach przerwy Palicka wrócił na parkiet i stworzył mur, którego Islandczycy nie mogli pokonać. Jedynie Elisson miał na niego sposób, rzuty innych bronił wyskokami w stylu karateki. Szwedzi odskoczyli, w końcówce już byli pewni swego Na kwadrans przed końcem karę dwóch minut odsiadywało dwóch Szwedów i jeden Islandczyk - to była ostatnia chwila dla podopiecznych Gudmundura Gudmundssona na rozpoczęcie odrabiania strat. Palicka, później wybrany na MVP spotkania, na to nie pozwolił - bronił kapitalnie w sytuacjach sam na sam. Na osiem minut przed końcem współgospodarze mundialu mieli już pięć bramek przewagi (29-24). To im zdecydowanie wystarczyło do zapewnienia sobie awansu z pierwszego miejsca. Islandczycy za to praktycznie szansę na ćwierćfinał stracili. Mueisliby liczyć na to, że w ostatniej kolejce nie tylko Szwecja pokona Portugalię, co raczej jest prawdopodobne, ale też że Węgry stracą punkty w meczu z Republiką Zielonego Przylądka. A to już scenariusz trochę z filmu science-fiction. Islandia - Szwecja 30-35 (16-17) Islandia: Gustavsson (0/10 - 0 proc.), Hallgrimsson (7/31 - 23 proc.) - Elisson 8, G. Kristjansson 5, K. Kristjansson 5, Vidarsson 3, Magnusson 2, Arnarsson 2, Smarason 2, Gudjonsson 2, Rikhardsson 1, V. Kristjansson 0, Jonsson 0, Gislason 0, Styrmisson, Asgeirsson. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 3/3. Szwecja: Thulin (5/17 - 29 proc.), Palicka (11/28 - 39 proc.) - Pellas 8, Ekberg 6, Gottfridsson 5, Lagergren 4, Claar 4, Johansson 2, Bergendahl 2, Carlsbogard 2, Darj 1, Sandell 1, Wanne 0, Persson, D. Pettersson, F. Pettersson. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 5/6.