- Możemy czuć się dumni, choć jak widziałem później na statystykach, obie drużyny popełniły masę błędów. Może to wynikało z tego, że to mecz otwarcia, na dodatek przy takich kibicach, bo "Spodek" dziś "odleciał", jednak koniec końców Francuzi pokazali swoje doświadczenie, swoją moc i musieliśmy uznać ich wyższość - analizował tuż po meczu Olejniczak. W wielu momentach Polacy grali z rywalem jak równy z równym, kilkukrotnie odrabiając straty. Jednak w decydujących fragmentach niestety to francuska reprezentacja wykazywała się większym doświadczeniem. - Dochodziliśmy Francuzów, ale zabrakło tej kropki nad "i", zabrakło może tej jednej bramki, żeby wyjść na prowadzenie. I myślę, że wtedy przebieg meczu mógł się zmienić. Niestety tak się nie stało, ale musimy patrzeć na ten mecz pod kątem doświadczenia, jakie zebraliśmy i tego, że potrafiliśmy postawić trudne warunki mistrzom olimpijskim - mówił rozgrywający "Biało-Czerwonych". Czytaj także: Zacięty bój Polaków z mistrzami olimpijskimi. "Nie spuszczamy głów" W strefie mieszanej kilka słów z Polakami zamienił występujący na co dzień w Kielcach Nadim Remili, który powiedział Michałowi Olejniczakowi, że z taką grą ze Słowenią na pewno wygramy. Jednak nasz rozgrywający nie chciał składać żadnych deklaracji. - Nie chcemy nic obiecywać, ale na pewno będziemy bardzo dobrze przygotowani. O to się nie boimy, wierzymy w swoje możliwości i w to, że publiczność nas poniesie - zapewniał Olejniczak.