Egipt grał dziś w Malmö o to, by po raz trzeci z rzędu zapewnić sobie miejsce w najlepszej ósemce mistrzostw świata, o czym my możemy tylko pomarzyć. Taki komfort, jeszcze przed ostatnim starciem z Danią, zapewniało mu zwycięstwo z Bahrajnem. Rywal, wydawać się może, egzotyczny, ale jednak to ćwierćfinalista ostatnich igrzysk olimpijskich. Mistrz Afryki w ćwierćfinale mistrzostw świata. Kosztem Chorwacji! Egipt nie zagrał wielkiego spotkania, zwłaszcza w pierwszej połowie. Mało tego - bohaterem "Faranów" był doświadczony bramkarz Karim Handawy, który w pierwszej połowie miał ponad 50 proc. obronionych rzutów (10 z 18). Nie radził sobie właściwie tylko przy rzutach karnych, świetnie bronił za to strzały rywali z szóstego metra. Dość długo było to spotkanie trochę nudne, mimo, że wyrównane. Raziła nonszalancja w ataku u Egipcjan, którzy w 23. minucie przegrywali nawet 7-8. Dopiero wtedy wzięli się do roboty, znacznie pomógł im bramkarz Handawy i już po chwili było 11-8. W drugiej połowie Egipt złapał już swoje flow, zagrał tak jak z Chorwacją czy Marokiem. W 37. minucie trener Bahrajnu, a niegdyś reprezentant i selekcjoner Islandii Aron Kristjansson musiał prosić o przerwę, bo mistrzowie Afryki uciekli na siedem trafień (18-11). Zalecił zmianę systemu gry w obronie na 5+1, co utrudniało rozprowadzania akcji Egipcjanom, ale nie zmniejszało różnicy między drużynami. Na 10 minut przed końcem, przy wyniku 16-23, Islandczyk więc znów wziął minutę przerwy i tym razem zalecił podopiecznym bardzo wysoką i ryzykowną obronę 3+3. To rzeczywiście było sposobem na Egipt, przewaga faworyta zmniejszyła się do pięciu goli, ale trener tej drużyny Roberto Garcia Parrondo od razu zareagował grą na dwóch obrotowych. Egipcjanie dochodzili do sytuacji rzutowych, ale pudłowali na potęgę. Na pięć minut przed końcem Bahrajn, wspomagany brawami przez szwedzką publiczność, zmniejszył więc straty do trzech bramek (21-24). Parrondo posłał na parkiet wszystkich najlepszych graczy, a ci obronili niewielką zaliczkę. W poniedziałek Egipt zagra o pierwsze miejsce w grupie czwartej z Danią. Zwycięzca tej rywalizacji uniknie w ćwierćfinale Szwecji, a w starciu z Węgrami, Portugalią czy Islandią będzie raczej faworytem. Bahrajn - Egipt 22-26 (9-13) Bahrajn: Ahmed (4/14 - 29 proc.), Abdulhusain (2/19 - 11 proc.) - Eid 2, Al-Salatna 0, H. Merza 1, A. Ali, Qambar 3, Abdulreha 0, Jalal 0, M. Merza 1, Al-Zaimoor 1, Mahfoodh, A. Merza 6, Husain 0, Habib 4, Al-Sayyad 4. Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 3/4. Egipt: Hendawy (16/36 - 44 proc.), Homayed (0/1 - 0 proc.) - El-Nakkady 0, Hesham 1, El-Masry 0, El-Wakil 0, Y. El-Deraa 5, Kaddah 0, S. El-Deraa 2, Abdelhak, Saad 4, Mahmoud 3, Mesilhy 3, Shebib 0, Zein 4, Sanad 4. Kary: 2 minuty. Kary: 2/3. MŚ 2023: Serbia powalczy o turniej przedolimpijski? W Katowicach w pierwszym sobotnim spotkaniu Serbia zmierzyła się z Argentyną. Po porażce 28-31 z Norwegią Serbowie stracili szansę na awans do ćwierćfinału, ale wciąż pozostawali w grze o trzecie miejsce w grupie, które w przyszłości może dać miejsce w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich. To się okaże za rok, po zakończeniu rywalizacji w mistrzostwach Europy i Afryki. Warunkiem było jednak pokonanie Argentyny, w której od lat pierwsze skrzypce grają bracia Simonet: Diego i Pablo. Serbowie grali jednak przez całą pierwszą słabo, dostosowali się do postawy słabszego od nich rywala. Przełom nastąpił w 28. minucie, gdy Argentyna prowadziła 10-9, a na boisku doszło do wielkiego spięcia. Serbowie atakowali, Mijajlo Marsenić wychodził na czystą pozycję rzutową, a as Argentyńczyków Diego Simonet wypiął się tak, że pośladkami utrudnił wyskok rywalowi. Marsenić miał spore pretensje, bo mógł doznać kontuzji, w obronie brata stanął Pablo Simonet. Sędziowie po długiej analizie wideo wyrzucili całą trójkę na dwie minuty, a jeszcze żółtą kartkę zobaczył trener Argentyny. Ta sytuacja zaszkodziła graczom z Ameryki Południowej, bo stracili trzy bramki z rzędu, przegrali pierwszą połowę 10-12, a w drugiej już nie złapali kontaktu z Serbami. Ci bowiem odskoczyli na 15-10 i spokojnie już kontrolowali sytuację. Serbia - Argentyna 28-22 (12-10) Serbia: Milosavljev (6/16 - 38 proc.), Cupara (3/13 - 23 proc.) - Radivojević 6, Orbović 4, Milosavjević 3, V. Ilić 3, Vorkapić 2, Borzas 2, N. Ilić 2, Pechmalbec 2, Kukić 2, Marsenić 1, Dodić 1, Djordjić 0, Abutović 0, Popović 0. Kary: 10 minut. Rzuty karne: 5/6. Argentyna: Bar 1 (4/24 - 17 proc.), Maciel (1/6 - 17 proc.) - Lombardi 9, R. Martinez 5, D. Simonet 4, Parker 1, C. Martinez 1, Moscariello 1, Pizarro 0, Vainstein 0, P. Simonet 0, Carro 0, Cangiani 0, Casanova 0, Barcelo 0, Bonnano 0. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 4/5.