W swoim ostatnim meczu na mistrzostwach Europy piłkarzy ręcznych reprezentacja Polski pokonała Wyspy Owcze 32:28. Taki wynik oznacza, że "Biało-Czerwoni" zajmują trzecie miejsce w grupie D rozgrywanego w Niemczech turnieju. Nasza drużyna w końcu zagrał tak, jak życzyliby sobie kibice i trener Marcin Lijewski. Podwójna stawka spotkania. Polacy uciekli spod topora Mecz miał dla Polaków podwójne znaczenie, bo stawką było nie tylko zwycięstwo i zatarcie złego wrażenia z meczów przeciwko Norwegii i Słowenii, ale również walka o rozstawienie w eliminacjach do mistrzostw świata. A bez tego ta wielka impreza mogłaby przejść nam koło nosa, co byłoby prawdziwą tragedią. Zasady eliminacji do mistrzostw świata są jasne. Pewne miejsce mają gospodarze, czyli Chorwacja, Dania i Norwegia i wicemistrzowie świata Francuzi, którzy skorzystali na tym, że złoci medaliści, czyli Duńczycy, będą gościć u siebie tę imprezę. Reszta drużyny będzie pochodzić z kwalifikacji kontynentalnych. Z Europy awans uzyskają jeszcze dwa czołowe zespoły z mistrzostw Starego Kontynentu oraz zwycięzcy jedenastu par barażowych. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że sześć europejskich drużyn będzie miało kwalifikację bez konieczności grania eliminacji, zostanie na jedenaście, które będą rozstawione w barażowych dwumeczach. Jak łatwo policzyć, trzeba było zająć co najmniej 17. miejsce w niemieckim czempionacie, by móc na to liczyć. I o to właśnie bili się nasi zawodnicy. Tylko wygrana z Farerami pozwalała nam zachować szansę na rozstawienie. Na szczęście podopieczni Marcina Lijewskiego zagrali zdecydowanie najlepszy mecz na tym turnieju i pokonali największą rewelację tej imprezy. Zostało tylko czekać na rozstrzygnięcia w pozostałych grupach. Rywale zagrali dla Polaków Największe szanse, z zespołów z trzecich miejsc w pozostałych grupach, mieliśmy na wyprzedzenie Bośni i Hercegowiny lub Gruzji, które miały znacznie gorszy bilans bramkowy, niż Polacy. A trzeba przyznać, że "Biało-Czerwoni" po porażkach z Norwegią i Słowenią mieli bardzo niekorzystny stosunek bramek strzelonych do straconych. Na szczęście rywale zagrali dla nas. Długo w tym spotkaniu utrzymywał się remis, ale w drugiej połowie debiutujący na imprezie tej rangi Gruzini dość nieoczekiwanie odjechali rywalom i ostatecznie wygrali 22:19. Taki wynik oznacza, że kończą turniej z dwoma punktami i bilansem bramek 77:95. Polacy mogą pochwalić się bilansem 78:92. I to już wystarczy, żeby zająć przynajmniej 17. miejsce, dające rozstawienie. Na pewno przed nami będą Czesi, zapewne też zespół z grupy A, gdzie trwa wyrównana walka o awans. Realnie możemy jeszcze liczyć na wyprzedzenie zespołów z trzecich miejsc w grupach B i C. Choć to już "kosmetyka", bo swój cel, minimalny, osiągnęliśmy.