Rok temu z mistrzostwami świata wiązaliśmy duże nadzieje - Polska pierwszy raz w historii była współorganizatorem tak wielkiej imprezy, celem był awans do ćwierćfinału. Nawiązanie do lat, gdy spotkania kadry prowadzonej przez Bogdana Wentę wywoływały olbrzymie zainteresowanie. Biało-Czerwoni jednak zawiedli, skończyło się na 15. pozycji i odejściu szkoleniowca Patryka Rombla. Szkoleniowca w obronę wziął jednak wtedy Tałant Dujszebajew, od dekady prowadzący Industrię Kielce. - Choćbyś był Hamiltonem lub Fernando Alonso, to trabantem nie wywalczysz miejsca na podium Formuły 1 - stwierdził. Rombla zastąpił Marcin Lijewski - jedna z gwiazd tamtej drużyny Wenty, współautor jej wielkich sukcesów. Tyle że dostał reprezentację z wieloma słabymi punktami, przeciętną, którą trzeba przebudować. Problem w tym, że w naszym kraju nie ma wielu kandydatów na przyszłe gwiazdy. A i tak "Szeryf" marzy o tym, by w mistrzostwach Europy sprawić jakąś niespodziankę. Taką zaś byłby sam awans do drugiej fazy grupowej, kosztem Norwegii lub Słowenii. - Niczego nie zakładamy. Jedno jest pewne: mamy trzy mecze do rozegrania. A druga rzecz, to że nie będzie żadnych kalkulacji. Gramy co dwa dni, jest czas na regenerację, a nawet, jeśli rywale mają atuty, to my też mamy swoje - mówi. Plan selekcjonera został okrojony trzy razy. Z ostatniego zrealizowano... niewiele Polska zacznie finałowy turniej w Mercedes-Benz Arenie w Berlinie w czwartek o godz. 20.30 - zagra wtedy z Norwegią. O godz. 18 rozpocznie się starcie Słowenii z Wyspami Owczymi. Niewygodna dla nas reprezentacja z Bałkanów będzie rywalem Biało-Czerwonych w sobotę, Farerzy zaś - w poniedziałek. Lijewski, choć trenerem kadry został blisko 10 miesięcy temu, aż do zaplanowanego na końcówkę zgrupowania mógł poprowadzić tę drużynę zaledwie cztery razy. Nic dziwnego, że ostatnie dni były bardzo intensywne, choć nie tak intensywne, jak chciał sam 46-letni selekcjoner. Zdaje sobie bowiem sprawę, że to nie jest jeszcze jego autorski zespół. - Gdy przygotowywałem sobie plan pracy na grudzień, to robiłem go trzy razy. Prawda jest taka, że zawodnicy przygotowują się w klubach, nie u mnie. - Mimo, że dużo pracowaliśmy. Ale nie narzekam - mówi dzisiaj. "Taka rzecz może stać się w każdej chwili. Marcin Lijewski o swoim autorskiej kadrze Selekcjoner spotkał się z polskimi dziennikarzami, którzy nie polecieli do Niemiec, dzień przed pierwszym spotkaniem z Norwegią. Dostał też pytanie od przedstawiciela EHF, z języku angielskim. - Mogę odpowiedzieć po niemiecku? - zapytał Lijewski. Okazało się jednak, że właściwym językiem będzie angielski, ale polski trener poradził sobie i z tym. Ma też swój pomysł na zespół, w którym wielu graczy, zwłaszcza na skrzydłach, nie ma praktycznie żadnego międzynarodowego doświadczenia. - Dla mnie najważniejsze jest to, by zespół był agresywny w obronie. By dużo biegał, ale i aby chłopaki szukali sobie miejsca przy kontynuowaniu ataku pozycyjnego - zaznaczył. Nie chce mówić o datach, gdy jest pytany o swoją autorską reprezentację. - Taka rzecz może stać się w każdej chwili - zaznacza. Niemcy skopiowali polską ideę. I już się tym chwalą na cały świat Polacy pokazali nowoczesną piłkę ręczną zaledwie pięć i sześć dni temu, w meczach w Hiszpanii z Serbią czy Słowacją. W obu rzucali po blisko 40 bramek, imponowali przygotowaniem motorycznym. - Przeciwko Serbii wyprowadziliśmy 20 kontr, z tego padło 15 bramek. To sytuacja idealna, choć pewnie niemożliwa do zrealizowania w każdym meczu. Ku temu będziemy jednak dążyć - zapowiada. Czy tak będzie, okaże się już w czwartek wieczorem.