Dania i Szwecja wskazywane były jako te drużyny, które powinny awansować z grupy 2 do półfinałów mistrzostw Europy w Niemczech. Stąd też oczekiwania i emocje związane z ich bezpośrednim starciem były ogromne. W ostatnich latach to Duńczycy dużo częściej byli górą. Podopieczni Nikolaja Jacobsena imponowali skutecznością już od pierwszego meczu podczas EURO i to oni byli wskazywani jako faworyt piątkowego starcia na szczycie. Już pierwsza minuta rywalizacji jasno pokazała, że kibice będą świadkami dynamicznego i pełnego bramek spotkania. Akcje sunęły raz w jedną, raz w drugą, a jeszcze przed upływem 60 sekund padły aż trzy gole. Na pierwszoplanowe postacie wyrośli Mikkel Hansen i Albin Lagergren. W 9. minucie Duńczycy zadrżeli. Sędziowie potrzebowali pomocy VAR-u pod kątem ewentualnej czerwonej kartki dla Henrika Moellgaarda. Rozgrywający uderzył w twarz Lagergrena, ale na szczęście skończyło się na karze 2-minutowej. Znakomite otwarcie pojedynku na szczycie grupy 2 Szwedzi po szybkiej wymianie z początku spotkania zaczęli coraz częściej gubić się w defensywie. Nie umieli też odpowiednio wykorzystać gry w przewadze, a okazji ku temu mieli w 1. połowie kilka. Zamierzeniem obu trenerów było zdecydowanie rzucenie wszystkich sił do ataku. W defensywie dla odmiany pojawiało się mnóstwo luk i to po obu stronach. Niewiele mieli do powiedzenia bramkarze. Gracze z pola bombardowali bramki silnymi i precyzyjnymi rzutami. Nader często oglądaliśmy również jedenastki. Świetne przedstawienie, Norwegia znów była "na skraju". To jednak walka o honor W okolicach 18. minuty Duńczycy dokonali zmiany w bramce. Bezproduktywnego Magnusa Landina zastąpił Emil Nilsen i już przy pierwszej okazji skutecznie interweniował. Dużo lepiej spisywał się jego vis a vis - Tobias Thulin. Zaimponował zwłaszcza obroną rzutu Hansena, który zmierzał w samo okienko bramki. Największą bolączką Szwedów było powstrzymanie dynamicznego Mikkela Hansena. Udało się to w 22. minucie Andreasowi Paliczce. Doświadczony bramkarz wszedł na karnego i w świetnym stylu powstrzymał duńską gwiazdę. W 25. minucie Dania odskoczyła Szwecji na trzy bramki. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie godna pochwały postawa bramkarza. Imponująca skuteczność Duńczyków Na przerwę to Duńczycy schodzili przy prowadzeniu 17:15. Było to pokłosiem niezwykle wysokiej skuteczności i braku błędów. Przez całą 1. połowę przytrafiła im się tylko jedna strata. Niewiele gorsi w tym względzie byli Szwedzi. Oni piłkę stracili raptem dwukrotnie. Oglądaliśmy 30 minut piłki ręcznej na najwyższym poziomie. Skandaliczne zachowanie kibiców. Mecz przerwany. Kary mogą być poważne Tempo spotkania po zmianie stron wyraźnie spadło. Duńczycy dość szybko zyskali cztery bramki przewagi, ale "Trzy Korony" się nie poddawały. Na kwadrans przed końcem Szwecja gorsza była już tylko o jedno trafienie (23:22). Rywal wciąż nie pozwalał jednak na osiągnięcie równowagi. Niesamowita końcówka starcia. Potrzebny był VAR Na nieco ponad 10 minut przed końcem niezwykle skutecznego tego wieczoru Hampusa Wanne podczas rzutu karnego zatrzymał Nilsen. Interwencja golkipera okazała się jedną z kluczowych dla losów końcówki spotkania. W 54. minucie Dania kolejny raz osiągnęła czterobramkową przewagę i nie zapowiadało się, żeby miała ją wypuścić. Z twarzy reprezentantów Szwecji można było wyczytać pierwsze oznaki bezradności. I wtedy do akcji wkroczył nieśmiertelny Palicka. Bramkarz popisał się dwoma interwencjami, a przewaga Duńczyków stopniała do dwóch bramek. W 57. minucie karę indywidualną otrzymał jeden z Duńczyków, a Szwecja wykorzystała przewagę, rzuciła i zrobiło się 28:27. Piłkę na remis chwilę później miał Lagergren, ale powstrzymał go w kluczowej akcji świetnie dysponowany Nilsen. Niezwykła dramaturgia towarzyszyła ostatnim sekundom meczu. Dania grała długo ostatnią akcję będąc w przewadze. Na oddanie rzutu zdecydowała się dopiero w ostatnich sekundach meczu, a piłka wylądowała w siatce. Palicka wraz z kilkoma zawodnikami ruszyli do sędziów domagając się zmiany decyzji. Ich zdaniem trafienie nie powinno zostać uznane. Protesty Szwedów przyniosły rezultat. Po analizie VAR sędziowie anulowani trafienie, cofnęli zegar o 10 sekund i przyznali piłkę "Trzem Koronom". Szwecja nie wykorzystała prezentu i fatalnie pomyliła się w ostatniej akcji. Zawyła końcowa syrena i Duńczycy odetchnęli z ulgą. W oczy zaglądało im już widmo remisu, choć na kilka minut przed końcem prowadzili aż czterema bramkami. Dania - Szwecja 28:27(17:15)