Niebywała historia w półfinale mistrzostw Europy w piłce ręcznej. Reprezentacja Szwecji prowadziła 27:26, gdy na zegarze meczowym widniało "60:00", ale Francuzi mieli do wykonania jeszcze rzut wolny. Nikt nie spodziewał się cudu, bo nie jest to zazwyczaj zagranie tak efektywne, by mogło odwrócić losy rywalizacji. A jednak. Elohim Prandi z poświęceniem ułożył się do rzutu, tuż po wykonaniu go upadł na parkiet. Piłka w piękny sposób poleciała pod poprzeczkę, odbiła się od niej, uderzyła w tył nogi bramkarza Szwecji Andreasa Palicki i zatrzepotała w siatce. Zrobiło się 27:27. Komentatorzy i kibice "Trójkolorowych" oszaleli, a Szwedzi nie mogli uwierzyć w to, co się wydarzyło. Nie dość, że w nieprawdopodobny wręcz sposób zostali "zmuszeni" do dogrywki, to jeszcze przegrali ją i pożegnali się z marzeniami o obronie tytułu sprzed dwóch lat. Szwecja - Francja. Protest po meczu Kontrowersje wywołuje jednak samo zagranie Prandiego. Wiele osób sugeruje, że sędziowie popełnili błąd, nie analizując go poprzez VAR pod kątem potencjalnej nieprawidłowości wykonania rzutu wolnego. Europejska federacja otrzymała już protest szwedzkiego związku. Wydaje się pewne, że Prandi złamał przepisy. Powinien mieć jedną nogę przez cały czas w miejscu wykonania rzutu wolnego. Tymczasem najpierw podniósł prawą, przestawił ją kilkadziesiąt centymetrów w bok, następnie postawił ją i... podniósł lewą. Działo się to w momencie, zanim piłka opuściła jego rękę - to jest tu właśnie kluczowe. Nie wydaje się, by protest Szwedów przyniósł jakiś zwrot akcji. - Rozumiem, dlaczego Szwedzi protestują w kontekście zwrócenia uwagi na błąd popełniony przez macedońskich sędziów. Oczywiście to był duży błąd, że sędziowie nie oglądali tej sytuacji na wideo. Takich sytuacji jest jednak wiele w meczach piłki ręcznej, protest w takich przypadkach nie ma szans powodzenia. Jestem przekonany, że EHF go odrzuci - powiedział ekspert telewizji TV2, były duński zawodnik Rasmus Boysen. Odpowiedź ws. protestu ma nadejść w sobotę w południe - tak podała kierowniczka szwedzkiej kadry Hanna Fogelström.