Dla mistrzów świata miała być to pierwsza poważna próba w tym turnieju - wcześniej wygrali 23:14 z Czechami i 40:28 z Grecją, ale tylko przez 30 minut pierwszego z tych spotkań mieli jakieś problemy. Portugalia wielkim potentatem w piłce ręcznej nie jest, ale zanotowała w poprzedniej dekadzie spory rozwój w rywalizacji młodzieżowej, co później znalazło odzwierciedlenie w handballu seniorskim. Choćby przez awans do turnieju olimpijskiego w Tokio, czy też szóstą pozycję w mistrzostwach Europy cztery lata temu. Co istotne, jedni i drudzy mieli już zapewniony awans do fazy zasadniczej, Portugalia mogła więc zagrać na luzie. Nikt tu od niej cudów nie wymagał, ale gdyby udało się urwać choćby remis głównemu kandydatowi do złota, byłoby to sporą niespodzianką. A pamiętajmy, że obie drużyny "zabierały" ten wynik do tabeli w kolejnej rundzie. Chwila dominacji mistrzów świata. Wystarczyło, by wyraźnie odskoczyć Jeśli w dwóch poprzednich spotkaniach Duńczykom przytrafiały się słabsze momenty, to dziś od początku zagrali na poważnie. Zaczął trafiać Magnus Landin, później jego snajperską rolę przejął Simon Pytlick, swoje dodał też legendarny Mikkel Hansen. W 8. minucie było już 7:3, trener rywali Paulo Pereira poprosił o przerwę. A pecha znów miał bramkarz Niklas Landin - w meczu z Grecją został mocny trafiony w "czułe" miejsce, dziś w 4. minucie prosto w jego głowę rzucił z sześciu metrów rozgrywający HBC Nantes Alexandre Cavalcanti. Z czasem Portugalczycy zaczęli grać lepiej, choć też trafili na świetnie dysponowanego w bramce Landina. Mogło jednak imponować, z jaką łatwością dochodzili do pozycji tzutów - a to odnajdywali na kole obrotowego Barcelony Luisa Frade, a to świetnie zwodami rywali mijał 21-letni Martim Costa, a to z karnych trafiał jego młodszy brat, 18-letni Francisco Costa. Dania więc prowadziła, ale nieznacznie - różnicą dwóch, trzech bramek. Zmieniło się to w 20. minucie - Dania odskoczyła na 14:9, choć to Portugalia miała szansę na 10:12. Wywalczyła rzut karny, ale trener Pereira zmienił wykonawcę, a Duńczycy - bramkarza. Do piłki podszedł António Areia i przegrał pojedynek z Emilem Nielsenem. Aby podtrzymać temperaturę tego spotkania, Portugalczycy musieli w końcówce pierwszej połowy odrobić choć cześć z tych strat. Tylko jak tego dokonać, gdy ma się przeciwko sobie największe gwiazdy piłki ręcznej, właściwie na każdej pozycji? Nawet jeśli coś udało się uszczknąć, to już za chwilę klasę znów pokazał Nielsen, tym razem broniąc karnego Francisco Costy. Wielkie kontrowersje w starciu gigantów. Dramatyczny pojedynek w "polskiej" grupie. Popis słoweńskiego bramkarza Skandaliczny błąd obserwatora EHF i sędziów, Duńczycy nie mogli w to uwierzyć A jednak udało się, dzięki starszemu z braci Costa - Martim w 28. minucie zdobył swoją ósmą bramkę, na 14:16, trener Danii Nikolaj Jacobsen momentalnie poprosił o przerwę i skupił się na grze przeciwko temu zawodnikowi. A za chwilę było już zaledwie 16:15, po świetnej akcji Gilberto Duarte. Tyle że Dania powinna mieć sytuację bardziej klarowną, bo skandaliczny błąd popełnili sędziowie ze Szwajcarii i obserwator EHF z Francji. W 23. minucie Portugalia straciła piłkę w ataku, drobnego urazu dłoni doznał przy tym Martim Costa, nie wrócił do obrony. Tyle że jego koledzy bronili sześcioma zawodnikami w polu, do tego był jeszcze bramkarz. A po przechwycie momentalnie zagrali do starszego z Costów, ten w sytuacji sam na sam z Landinem trafił na 12:15. Wściekły był Jacobsen, na palcach pokazywał liczbę graczy rywala Mikkel Hansen, swoje dodawał Niclas Landin. A mimo tego obserwator EHF Francuz Denis Reibel nie poinformował arbitrów o możliwym błędzie, sytuacja nie została sprawdzona w systemie VAR. A używali go aż trzykrotnie, gdy analizowali czy piłka przekroczyła linię bramkową. Powinno być w tej sytuacji wciąż 15:11 i jeszcze kara dla jednego z portugalskich graczy. Duńczycy wygrywali więc "tylko" 17:15, tu wszystko było jeszcze możliwe. Nieprawdopodobna seria Mathiasa Gidsela. Portugalia nie miała żadnych szans Tyle że mistrzowie świata na drugą część meczu wyszli wybitnie "wkurzeni", dość szybko zamknęli to spotkanie. Kapitalnie grał Mathias Gidsel, Portugalczycy nie mogli znaleźć nie niego żadnego sposobu. Po 10 minutach obie drużyny dzieliło już sześć bramek (23:17), za chwilę było osiem (26:18). Gidsel nie zwalniał tempa, w sześciu kolejnych akcjach swojej drużyny zdobył sześć bramek, jego serię przerwał dopiero Pytlick. Dania wygrała więc pewnie 37:27 i drugą część turnieju zacznie z kompletem punktów.