"Zagraliśmy dobry mecz. Wcześniej dobre były tylko fragmenty, a potem wpadaliśmy w falę błędów technicznych, które wyrzucały nas z meczu. Dziś tego uniknęliśmy, Piotrek Jędraszczyk super poprowadził zawody, bardzo dojrzale, naprawdę zasłużył na komplementy. Potrafił zapanować nad grą, dołożył kilka bramek, jestem z niego bardzo zadowolony" - ocenił tuż po spotkaniu Marcin Lijewski. Gra Polaków w końcu wyglądała tak, jak życzyliby sobie tego kibice i sam trener. Lijewski przyznawał zresztą, że już wcześniej chciał, żeby to wyglądało tak, jak z Wyspami Owczymi, ale zawodnikom brakowało cierpliwości, za szybko decydowali się na rzuty, popełniali zbyt wiele błędów i dlatego początek turnieju był tak nieudany. Na dodatek w końcu udało nam się wykorzystać Kamila Syprzaka, który rzucił dziewięć bramek, a wcześniej był niemal niewidoczny. Polacy "zamęczyli" liderów. "Taki był plan" W Mercedes-Benz Arena w Berlinie to Farerów było więcej. Nawiązał do tego zresztą sam Lijewski, który akcentował, że mierzyliśmy się z naprawdę mocnym rywalem, dodatkowo napędzonym niesamowitym dopingiem kibiców, którzy opanowali całe trybuny. W końcówce spotkania nasi rywale wyraźnie opadli z sił. Choć wcześniej Hakun West Av Teigun czy Elias Ellefsen A Skipagotu sprawiali nam olbrzymie problemy, to jednak w ostatnich minutach już tak nie błyszczeli, co było kluczem do odskoczenia przeciwnikom. "Był taki plan, żeby męczyć ich liderów. I faktycznie w końcówce zabrakło im sił" - przyznał "Lijek". Wielkie kontrowersje w końcówce spotkania. Polacy prowokowani przez sędziów "Z czego jestem najbardziej zadowolony? Że nie pękliśmy! Że wygraliśmy wbrew temu wszystkiemu, co działo się wcześniej. Byliśmy mentalnie na ziemi. Każdy miał swoje marzenia, ja również, choć rozsądek podpowiadał co innego i nie było nam łatwo przyjąć rzeczywistość, która dla nas była brutalna. Na dodatek Farerzy mieli cały czas szansę awansu, zagrali super mecz z Norwegią, z którą my zagraliśmy bardzo słabo i jak to wszystko poskładać do kupy, to wychodziło, że nie byliśmy faworytem. A my zagraliśmy z małą liczbą błędów, bardzo skutecznie i wygraliśmy. Mam nadzieję, że to będzie sygnał dla tych chłopaków, że naprawdę można" - podsumował cały mecz Lijewski. Zgrzytem w końcówce była niestety postawa sędziów. Trener Polaków, który najpierw otrzymał żółtą kartkę, a później dwie minuty kary, powiedział, że arbitrzy w końcówce prowokowali nasz zespół i tylko czekali, na jakikolwiek pretekst, by ich ukarać.