W swoich drugim meczu podczas mistrzostw Europy w piłce ręcznej prowadzona przez Marcina Lijewskiego reprezentacja Polski przegrała ze Słowenią 25:32. Taki wynik oznacza, że "Biało-Czerwoni" stracili szansę na awans do kolejnej fazy turnieju. Słowenia niestety po raz kolejny stanęła na naszej drodze i ponownie okazała się lepsza. Przed meczem kapitan naszej drużyny Maciej Gębala zapowiadał, że będziemy się ze Słoweńcami bić. I tej walki nie brakowało, ale zdecydowanie zabrakło dobrej gry w ataku, a przede wszystkim pomocy ze strony bramkarzy, którzy szczególnie w pierwszej połowie mocno zawiedli. Nic dziwnego, że trener Lijewski nie ukrywał rozgoryczenia po tym spotkaniu. Polacy zapłacili frycowe. "Musimy pracować nad wszystkim" Słoweńcy zdominowali nas niemal w każdym elemencie i nic dziwnego, że po spotkaniu nasi zawodnicy mieli zwieszone głowy. Trudno zresztą, aby było inaczej, skoro porażka oznaczała utratę szans na awans do drugiej rundy mistrzostw Europy. Lijewski przypominał jednak, że mamy młody zespół i choć do poprawy jest wiele, to wszystko powinno zaprocentować w przyszłości. "Musimy popracować nad wszystkim. Zwróćmy jednak uwagę, że przyjechaliśmy tutaj z młodym zespołem. To co wydarzyło się dziś czy dwa dni temu to frycowe, które musimy zapłacić. To wszystko zaprocentuje prędzej czy później" - powiedział selekcjoner "Biało-Czerwonych". Teraz przed naszą drużyną mecz z Wyspami Owczymi. To będzie dla Polaków tylko mecz o honor i o poprawę nastrojów u zawodników, ale i kibiców, którzy cały czas mocno wspierali nasz team w berlińskiej Mercedes-Benz Arenie. Marcin Lijewski przestrzega jednak przed lekceważeniem Farerów.