Mecz mistrzostw Europy pomiędzy Bośnią i Hercegowiną a Gruzją był naprawdę niesamowity, a to głównie za sprawą bramkarza Zuraba Cincadze, który na co dzień występuje w barwach Azotów-Puławy. Gruziński bramkarz miał tzw. dzień konia. W 38. minucie jego reprezentacja przegrywała z Bośnią i Hercegowiną 11:13, a na domiar złego rywale mieli rzut karny. W tamtym momencie wydarzyło się coś, w co sam Tsintsadze nie był w stanie uwierzyć. Niesamowity występ bramkarza reprezentacji Gruzji. Wygrał im mecz na mistrzostwach Europy Gruziński bramkarz zatańczył i obronił rzut karny wykonywany przez Marko Panicia. Bośniak tego dnia zdobył 7 goli (najwięcej ex aequo z Cchowrebadze), ale tym razem musiał uznać wyższość golkipera Azotów-Puławy. To jednak nie koniec. Piłka po tym rzucie karnym odbiła się od nogi bramkarza i wróciła do Panicia. Ten próbował dobitki, jednak i tym razem Cincadze zdołał instynktownie obronić. Tym razem uratował drużynę wyciągniętą prawą ręką. Cichy bohater reprezentacji Polski. Odmienił losy zespołu w kluczowym meczu To jednak nie był koniec emocji związanych z tą akcją. Jeden z gruzińskich zawodników wbiegł bowiem w pole bramkowe przed drugim rzutem Panicia, więc sędzia nie miał wyboru - musiał podyktować kolejny rzut karny dla Bośni i Hercegowiny. Coś takiego na tym poziomie w piłce ręcznej zdarza się niezwykle rzadko, ale Zurab Cincadze obronił również drugi rzut karny wykonywany przez Panicia, a następnie kolejną jego dobitkę. Tym samym Gruzin zanotował cztery kluczowe interwencje z rzędu. Jego wyczyn popchnął reprezentację Gruzji do wielkiego sukcesu. Później Gruzini zdobyli cztery gole z rzędu i wyszli na prowadzenie. Ostatecznie wygrali to spotkanie 22:19, a Zurab Cincadze w końcowych minutach ponownie dał wielki popis. W 58. minucie meczu Gruzini przy zaledwie jednobramkowym prowadzeniu "nadziali się" na bardzo groźną kontrę. Ich bramkarz instynktownie wybiegł z bramki, przejął kluczowe podanie, a później zaliczył asystę przy bramce, która była "gwoździem do trumny" Bośniaków w tym meczu. Sam golkiper oszalał z radości, podobnie jak kibice, którzy tego dnia sprzyjali jego drużynie. Ostatecznie reprezentacja Gruzji z 2 punktami w dorobku odpadła z mistrzostw Europy po fazie grupowej, ale dzięki bramkarzowi Azotów-Puławy wraca do domu z podniesioną głową.