Dwie porażki Polek już w fazie finałowej w Debreczynie - najpierw ze Szwecją, później z Węgrami, sprawiły, że nasz zespół stracił już szanse na pozycję medalową. O półfinale jednak nikt głośno nie mówił, Arne Senstad wspominał, że jego zespół stać będzie może na wyrównane boje z Czarnogórą i Rumunią. Czarnogóra do tego zasadniczego etapu mistrzostw dostała się z kompletem zwycięstw, tu jednak przegrała już z Węgrami i Francją. Marzenia o medalu też na dobrą sprawę mogła już odłożyć na półkę, ale trzecia pozycja w grupie - i prawo rywalizacji o piąte miejsce w Europie - było w zasięgu tego zespołu. A mówimy o brązowym medaliście poprzednich mistrzostw Europy, siódmej drużynie zeszłorocznych mistrzostw świata. Polki przeciwstawiły im konsekwentną grę w obronie, świetną postawę drugiej linii i... znakomite bramkarki. Adrianna Płaczek w całym tym turnieju odbiła dotąd ledwie sześć piłek. Dziś trzy interwencje miała po kilku minutach. Po pierwszej połowie - już osiem. A swoje dodała jeszcze Barbara Zima. Polska - Czarnogóra w mistrzostwach Europy w piłce ręczne kobiet. Znakomita postawa polskich bramkarek Naszej drużynie nie przeszkodziło nawet to, że już w 19 minucie czerwoną kartkę zobaczyła Magda Balsam, podstawowa prawoskrzydłowa. Wykonywała rzut karny, rzuciła technicznie, chciała trafić tuż obok ucha Armelle Attingré. Tyle że pochodząca z Wybrzeża Kości Słoniowej, a niegdyś reprezentująca Francję bramkarka nieznacznie podskoczyła. Dostała piłką w głowę, duńskie sędzie poszły oglądać zapis wideo. I niestety - wykluczyły Polkę z gry. To była piąta interwencja Attingré w tym spotkaniu, a przecież przepuściła osiem pierwszych rzutów. Polki zaczęły bowiem kapitalnie, znakomicie dysponowana była Monika Kobylińska, a w 10. minucie, po kontrze, Aleksandra Rosiak rzuciła na 7:4. Z czasem Polki coraz gorzej prezentowały się w ataku pozycyjnym, ratowała nas dyspozycja Płaczek. Niemniej w 24. minucie rywalki objęły w końcu prowadzenie, z karnego rzuciła Itana Grbić. Polki w samej końcówce pierwszej połowie jednak nie pękły, jak w meczu ze Szwecją. Był remis 14:14, to dawało nadzieję na pierwsze punkty w tym etapie. Drugi zepsuty rzut karny, później trzeci. A Czarnogóra odjechała Polsce na cztery bramki Te nadzieje nieco oddaliły się na początku drugiej połowy, bo wróciły błędy z poprzednich spotkań, zwłaszcza w ofensywie. Trzy nieudane akcje, dwa trafienie rywalek - zrobiło się 14:16. Tyle że także zawodniczkom z Czarnogóry zaczęły puszczać nerwy, dwie tuż po sobie dostały kary za faule na skrzydłowych. To był ten dobry moment Biało-Czerwonych, pozwolił wrócić na prowadzenie, po golu Kobylińskiej. Za chwilę zaś mogły być dwie bramki przewagi, rzut karny zmarnowała jednak Karolina Kochaniak-Sala. Efekt? To drużyna z Bałkanów odskoczyła na dwie bramki. A że Polki męczyły się w ofensywie, Senstad zarządził wycofanie bramkarki i grę na dwie obrotowe. Ta taktyka zafunkcjonowała w starciu z Hiszpanią, ale kolejne reprezentacje już się dobrze przygotowały. Dziś niewiele dała, Czarnogóra korzystała z polskich błędów, odskoczyła na 23:20, za chwilę na 24:20. Potrzebny był jeszcze jakiś zryw, a podopieczne Senstada sprawiały wrażenie bardzo zmęczonych. Pojawiały się pojedyncze piękne akcji, choćby Darii Michalak, bardzo dobrą zmianę dała Paulina Uścinowicz, ale to wciąż było za mało. Szans pojawiła się w 55. minucie, gdy Czarnogóra prowadziła 27:24. Rywalki dostały dwie kary z rzędu, dla liderki ich drużyny Durdiny Jauković to już było trzecie wykluczenie, równoznaczne z czerwoną kartką. Adrianna Górna trafiła zaś z karnego na 25:27. Nie udało się jednak dojść rywalek na jedną bramkę, Czarnogóra wygrała 30:28. We wtorek Polki zakończą swój udział w mistrzostwach Europy - o godz. 15.30 zmierzą się z Rumunią. Czarnogóra - Polska 30:28 (14:14) Czarnogóra: Attingré (7/25 - 28 proc.), Batinović (5/14 - 36 proc.), Rajčić - Jauković 8, Brnović 5, Grbić 5, Pletikosić 4, Bulatović 3, Mugoša 2, Ivanović 2, Pavićević 1, Godeč, Džaferović, Tatar, Raičević, N. Vukčević. Kary: 16 minut. Rzuty karne: 5/8. Polska: Płaczek (10/35 - 29 proc.), Zima (3/6 - 50 proc.), Wdowiak - Kobylińska 6, Kochaniak-Sala 5, Rosiak 4, Uścinowicz 4, Górna 3, Michalak 3, Tomczyk 2, Matuszczyk 1, Olek, Balsam, Urbańska, Nosek, Nocuń. Kary: 8 minut. Rzuty karne: 4/7.