Gdyby to była prawda, Francuz podążyłby śladami Cristiana Ronalda, który był jego podopiecznym w Realu Madryt, a w ubiegłym tygodniu podpisał kontrakt ze "Starą Damą", odchodząc z Realu Madryt po dziewięciu latach w barwach zespołu "Królewskich". Choć lepiej byłoby napisać, że porozumienie z Juventusem oznaczałoby powrót Zidane’a do Turynu, bo na przełomie wieków występował w tym klubie jako piłkarz, przed odejściem do Madrytu. Przypomnijmy, "Zizou" niespodziewanie opuścił ławkę trenerską w Realu po ponad dwóch latach wielkich sukcesów, przede wszystkim trzykrotnym triumfie w Lidze Mistrzów (jeszcze żadnemu trenerowi nie udała się ta sztuka trzy razy z rzędu), mistrzostwie Hiszpanii albo zwycięstwach w klubowych mistrzostwach świata. Francuz od dawna był też typowany na selekcjonera rodzimej reprezentacji. Po zdobyciu tytułu na mundialu pozycja Didiera Deschampsa okazała się jednak jeszcze silniejsza, a jego kontrakt upływa dopiero w 2020 roku. Zdaniem wychodzącego w Turynie dziennika "Tuttosport" Juventus zaprzeczył jednak, że doszło do jakiegokolwiek porozumienia. Klub nie wydał jeszcze żadnego oficjalnego oświadczenia. RP