Tak przynajmniej nowa funkcja Polaka jest określana we włoskich mediach. I jasny przykład do naśladowania - Fabio Quagliarella, najlepszy strzelec Sampdorii i całej Serie A (26 goli), który w ostatnim sezonie występował właśnie w klubie z Genui pod skrzydłami Giampaolo. Teraz jego miejsce w systemie gry proponowanym przez włoskiego trenera zajmie polski "Pistolero"? Zdaniem "La Gazzetty dello Sport", wiele może na to wskazywać, bo Piątek - nazywany "cynicznym napastnikiem" - ma jeszcze wiele do poprawy, aby stać się zawodnikiem jeszcze bardziej przydatnym dla drużyny. Na razie potrafi znakomicie odnaleźć się w polu karnym (w sumie strzelił 30 goli w premierowym sezonie we Włoszech, w Genoi i w Milanie), teraz ma jeszcze bardziej uczestniczyć w grze. O tym, że jest tu pole manewru, że Polak może bardziej uczestniczyć w konstruowaniu akcji, a nie tylko czekać na podania w polu karnym, świadczą liczby. Podczas gdy Quagliarella miał na koncie 39 kontaktów z piłką na mecz, u Piątka było ich o dziesięć mniej. Co ciekawe, w tej specyficznej statystyce, jeśli ograniczymy się do napastników, który przynajmniej 12 razy trafili do siatki, tylko jeden zawodnik zaliczał średnio mniej podań na jedno spotkanie. Arkadiusz Milik - 26. Giampaolo zapewne wie o tym doskonale i będzie chciał, aby Piątek nie tylko czekał na piłkę i uderzał w odpowiednim momencie, nawet jeśli potrafi to robić znakomicie. Zresztą, inny fakt też może być zdecydowanie do poprawy. Polak jak jedyny z czołowych strzelców Serie A - takich, który trafiali do siatki przynajmniej 10 razy - nie zaliczył w lidze w ubiegłym sezonie żadnej asysty. Pod tym względem zaczyna literalnie od zera. RP