Matthijs de Ligt, środkowy pomocnik Juventusu opowiedział w holenderskich mediach - a konkretnie w "De Volkskrant" - jakie są jego wrażenia z pobytu we Włoszech. Nie tylko te boiskowe, związane z grą dla Juventusu, ale też z codziennym życiem w Italii. De Ligt przyznał m.in. że w klubie... szydzą z jego garderoby. - Nie lubię nosić drogich ubrań od znanych projektantów. Ja jestem po prostu Matthijs i z zawodu jestem piłkarzem. Dlatego chcę być gwiazdą tylko na boisku, nie poza nim - wyznał De Ligt. I otwarcie stwierdził: - Czasem w klubie śmieją się ze mnie, ze względu na sposób, w jaki się ubieram. Wszystko dlatego, że jego styl ubioru jest prosty i mało rzucający się w oczy. Holender zapewnia jednak, że nie zwraca uwagi na te docinki kolegów. - Nie przejmuję się tym. Najważniejsze jest to, by dobrze prezentować się na boisku. Jeżeli to ci wychodzi, to zdobywasz większy szacunek, niż za takie, czy inne ciuchy - kwituje de Ligt. Obrońca ma też ciekawe obserwacje dotyczące tego, jak piłkarze są postrzegani przez włoskie społeczeństwo. - Czy wykonujesz swoją robotę dobrze, czy źle - i tak jesteś tu bohaterem dla kibiców - nie ukrywa. I dodaje: - We Włoszech, jako piłkarz, jesteś jakby ponad resztą społeczeństwa. W Holandii było inaczej. Z jednej strony, podoba mi się to, że tak nas doceniają, ale dobrze jest też na spokojnie przejść się ulicami w moim ojczystym kraju. 22-letni Holender nie szczędził też słów podziwu dla gwiazdy Juve, czyli Cristiano Ronaldo. - To, jak potrafi utrzymywać formę w wieku 36 lat, jak potrafi się zmotywować - to jest fantastyczne - podkreślił. JK