Prezes Genoi Enrico Preziosi nie wytrzymał po ostatnim meczu. Czarę goryczy przelała porażka w 4. rundzie Pucharu Włoch, w której gracze dotychczasowego trenera Ivana Juricia przegrali z III-ligową Entellą po rzutach karnych. Nie pomogły nawet dwa gole Krzysztofa Piątka. - Stało się jasne, że nasza współpraca z Juriciem musiała się zakończyć. Nie miał szczęścia, ale popełnił też wiele błędów. W takich warunkach drużyna nie mogła zrobić kroku do przodu i musieliśmy się rozstać - powiedział Preziosi, dodając zaskakująco: - Ja też się pomyliłem, ściągając go znowu do klubu. Jestem przekonany, że Prandelli spisze się znacznie lepiej. To już trzeci trener od początku sezonu. Słabe wyniki drużyny Krzysztofa Piątka - który sam gra bardzo dobrze, bo ma już na koncie 16 goli w 16 meczach - sprawiły, że jeszcze wcześniej Jurić zastąpił Davide Ballardiniego. Teraz kolej na Prandellego. 61-letni trener, były partner Zbigniewa Bońka w wielkim Juventusie lat 80. (choć był 12. zawodnikiem, do podstawowego składu jednak mu trochę brakowało) przeżywał najlepszy czas w karierze trenerskiej w pierwszym okresie pracy z kadrą. Na Euro 2012 przyjechał z reprezentacją do Polski oraz na Ukrainę i osiągnął duży sukces, zostając wicemistrzem Europy. "Squadra Azzurra" mieszkała wtedy w Wieliczce, trenowała na stadionie Cracovii, a do historii przeszły nocne "pielgrzymki" Prandellego i jego współpracowników do sanktuarium w Łagiewnikach i do klasztoru kamedułów na Bielanach (21 km!). Po Euro już tak dobrze nie było. Włosi odpadli z hukiem po razie grupowej na mundialu w Brazylii, potem Prandelli został też szybko zwolniony z Galatasaray Stambuł, a w 2016 roku odszedł sam z Valencii po 88 dniach pracy. Do Serie A wraca po ośmiu latach, gdy zakończył przygodę z Fiorentiną. Prezes Preziosi zapowiada, że już w styczniu są planowane "konieczne wzmocnienia". RP Zobacz wyniki, terminarz i tabelę włoskiej Serie A