Aktualny lider w klasyfikacji najlepszych snajperów Serie A twierdzi, że nie ma obsesji na tym punkcie, szczególnie w połowie grudnia, gdy do końca sezonu pozostaje jeszcze wiele kolejek ligowych, ale "chce zmienić historię" i zapisać się w niej obok takich nazwisk jak Luca Toni, Cristiano Lucarelli, Dario Hubner oraz Olivier Bierhoff. Wszyscy oni zdobywali koronę króla strzelców, mimo że nie występowali wtedy w najbardziej topowych klubach. - Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że muszę się jeszcze wiele uczyć. Na razie koncentruję się na swojej grze, a nie patrzę na tabelę strzelców - mówi Piątek i przypomina, że od dziecka myślał "tylko o piłce". - Zacząłem ją kopać, jak miałem dwa lata i tak już zostało. Z tego powodu nie chodziłem też zbyt chętnie do szkoły, ale teraz można zobaczyć efekty tej pasji, która trwa już tyle lat. Wiele zawdzięczam też ojcu i jego twardemu wychowaniu. Na pytanie, czy chciałby zostać znakiem rozpoznawczym Genoi, Polak odpowiada, że nie myśli o tym, aby zapisać się w historii klubu jako legenda, ale cel ma jasny: ciągle strzelać i nie zatrzymywać się. Przypomnijmy, były napastnik Cracovii ma wejście smoka do Serie A. W ośmiu kolejnych spotkaniach na początku sezonu trafiał do siatki, powstrzymał go dopiero Juventus. Potem nastąpiła krótka przerwa i Polak znowu odzyskał skuteczność. Dzisiaj ma na koncie 11 goli w lidze (o jednego więcej niż Cristiano Ronaldo i Ciro Immbile), a licząc także mecze w Pucharze Włoch - siedemnaście, w tyluż oficjalnych spotkaniach. W praktyce oznacza to, że trafia do siatki co 84 minuty. - Żyję z dnia na dzień. Nie wybiegam za daleko w przyszłość - przyznaje, nie komentując informacji o zainteresowaniu innych klubów. RP Zobacz wyniki włoskiej Serie A