Przypomnijmy, była 36. minuta niedzielnego spotkania, Napoli prowadziło już wtedy 1-0 po golu Piotra Zielińskiego, gdy goście wywalczyli rzut wolny tuż za polem karnym. Sytuacja dla Milika - wręcz idealna, szczególnie po tym jak wcześniej pokazywał w spotkaniach z Cagliari i Lazio, że stał się jednym z czołowych wykonawców stałych fragmentów gry nie tylko w Serie A. Zanim jednak doszło do uderzenia, Polak dostał cenną radę od trenera Carla Ancelottiego, który poprzez Kalidou Koulibaly’ego przekazał mu, że powinien strzelać po ziemi. Sugestia okazała się bardzo cenna, za co Milik od razu podbiegł do "Carletta", aby mu podziękować. - Ta informacja bardzo mi pomogła - nie krył polski napastnik. Co więcej, Ancelotti z dużą klasą przyznał po meczu, że nie wymyślił tego sam, ale zauważył, że takim sprytem wykazywał się Cristiano Ronaldo. - Wymyśliliśmy to w ostatniej chwili, wiedząc, że Arek jest nadzwyczaj skuteczny, gdy ma taką piłkę na lewej nodze - mówił trener. Nietypowa bramka była jednak ważna również z innego powodu. To trzecie trafienie Milika w tym sezonie bezpośrednio z rzutu wolnego. Oprócz Messiego, który od dawna przyzwyczaił kibiców Barcelony do takich goli, nikt w tym sezonie nie jest bardziej skuteczny. Ale gdy weźmiemy pod uwagę, ile razy próbowali obydwaj zawodnicy, porównania nie ma już żadnego - Milik zaskakiwał bramkarzy trzykrotnie na cztery próby, natomiast Messi potrzebował do tego grubo ponad 20 rzutów wolnych. Różnica jest zatem ogromna. Nie mówiąc o tym, że grający w tej samej Serie A Cristiano Ronaldo nie popisał się ani jednym takim trafieniem, też mimo ponad dwudziestu prób. Dziennikarze "La Gazzetty dello Sport" ocenili występ Polaka na 7,5, najwyżej w drużynie i na boisku (Zieliński - 7). W neapolitańskim "Il Mattino" zasłużył nawet na 8 (Zieliński - 7,5). Dzięki dubletowi Milik ma na koncie 15 goli od początku sezonu, w tym czternaście w lidze. To już druga dość specyficzna klasyfikacja, w której polski zawodnik jest w europejskiej czołówce razem z Messim. Po spotkaniu Milanu z Empoli (3-0) pisaliśmy, że Krzysztof Piątek nie tylko podtrzymał znakomitą passę przynajmniej jednego trafienia w meczu, a to w praktyce oznacza, że ma znakomitą średnią 0,96 gola (26 bramek w 27 spotkaniach) i to biorąc poprawkę na fakt, że trener Gennaro Gattuso zdejmuje go wcześniej z boiska, bo chce też dać szansę Patrickowi Cutrone. Takiego tempa nie wytrzymują ani Kylian Mbappe (0,87 gola na mecz), ani Robert Lewandowski (0,76), ani Sergio Aguero (0,75). Lepszy jest tylko Messi (1,03), choć warto zaznaczyć, że gdyby Argentyńczyk nie strzelił hat-tricka w sobotę w Sevilli, też byłby za Polakiem. Tymczasem poza boiskiem Piątek, wspólnie ze swoją partnerką Pauliną Procyk, wybrał niedawno apartament w nowoczesnej części miasta - Gae Aulenti - niedaleko centrum Mediolanu. Remigiusz Półtorak Zobacz wyniki, terminarz i tabelę włoskiej Serie A