Niemal wszystkie mecze 1. kolejki Serie A już za nami (o 20:45 ostatni mecz rozegrają AC Milan z Bologną). Powrót piłkarzy na boiska odbył się przy minimalnym udziale kibiców i na większości stadionów zasiadało po 1000 osób: - To jest nadal inna dyscyplina sportu. 1000 osób czy gra bez publiczności - to naprawdę niewiele zmienia. To nie jest prawdziwe calcio. Gramy, ponieważ jesteśmy profesjonalistami, ale kibice tworzą piłkę nożną - grzmiał na pomeczowej konferencji Gennaro Gattuso. Póki co sytuacja na trybunach jednak się nie zmieni i dopiero 7 października włoski rząd zdecyduje czy wpuścić większą ilość tifosich na stadiony. Nie można było natomiast narzekać na brak boiskowych emocji, a swoje występy zaliczyło pięciu polskich piłkarzy. Szczęsny nadal "bezrobotny" Jednym z najciekawiej zapowiadających się spotkań kolejki było starciu Juventusu z Sampdorią. Oczywiście "Stara Dama" była zdecydowanym faworytem tego meczu, jednak uwagę obserwatorów skupił na sobie Andrea Pirlo, który debiutował w roli trenera. Juventus drugi raz z rzędu rozpoczynał sezon z nowym trenerem na ławce rezerwowych. Były piłkarz "Starej Damy" na ławce trenerskiej zastąpił Maurizio Sarriego, który został zwolniony po słabym sezonie w wykonaniu ekipy z Turynu. Były szkoleniowiec Napoli sięgnął co prawda po mistrzowski tytuł, jednak odpadł z gry o Ligę Mistrzów i Puchar Włoch. Juventus przegrał także mecz o superpuchar kraju, w którym musiał uznać wyższość Lazio. Sarriego nie broniły wyniki, jednak kibiców szczególnie irytował styl gry Juventusu. Nie udało mu się wprowadzić do zespołu duchu "sarrismo". Jest to pojęcie, które zostało nawet dodane do słownika neologizmów języka włoskiego i oznacza bardzo ofensywne nastawienie, gdzie styl i efektowność są ważniejsze od końcowego rezultatu. Nie można było tego powiedzieć o grze Juventusu, który w pewnym momencie sezonu mógł stracić pierwsze miejsce w tabeli na rzecz Lazio. Rzymianie zgubili jednak formę po przerwie spowodowanej koronawirusem, a ich miejsce zajął Inter, który ostatecznie miał tylko punkt straty do Juve. Na wydawanie jednoznacznych osądów jest oczywiście zdecydowanie za wcześniej, jednak Juventus pod wodzą Andrei Pirlo zaprezentował się bardzo dobrze. Pierwsza połowa była popisem ofensywy "Starej Damy", która powinna wbić przynajmniej trzy bramki. Efektownie z dystansu uderzał Danilo, a Cristiano Ronaldo mógł dołożyć dwa kolejne trafienia. Najpierw po ładnym rajdzie jego strzał obił poprzeczkę, a potem nie dał rady wykończyć dobrego podania Aarona Ramseya. Do bramki trafił natomiast Dejan Kulusevski, a w drugiej części gry po jednej bramce dołożyli Leonardo Bonucci i Ronaldo. W poczynaniach Juventusu najbardziej rzucała się w oczy o wiele skuteczniejsza gra formacji pomocy. Piłkarze atakowali wysoko i wiele otwierających piłek trafiało do CR7. Z tyłu ponownie zbyt dużo pracy nie miał Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz dyrygował grą obrony Juve i zachował czujność w kluczowych momentach. Udało mu się zatrzymać pechowo uderzenie... Leonarda Bonucciego. Był to jego 100. mecz dla "Starej Damy" Wojciech Szczęsny został wybrany najlepszym bramkarzem poprzedniego sezonu!