Fiorentina nadal nie może wrzucić na wyższy bieg i drużyna z Toskanii pomimo całkiem niezłego potencjału w kadrze błąka się w środkowej strefie tabeli. Pozornie świetną okazją do przełamania było spotkanie z beniaminkiem, jednak Hellas Werona spisuje się zaskakująco dobrze i potrafi napsuć krwi faworytom. Tak samo było i tym razem. "Viola" wyglądała bardzo blado i pierwszy groźny strzał oddali gospodarze już po kwadransie gry. Eddy Salcedo podał do Valerio Verre, a ten bardzo mocny uderzył. Pędząca futbolówka zmierzała do bramki, lecz dobrą interwencją popisał się Bartłomiej Drągowski. Polski bramkarz popisał się obroną również w 37. minucie po dwójkowej akcji Salcedo i Marco Faraoniego. Chwilę wcześniej swoją sytuację stworzyli sobie również piłkarze Fiorentiny. Franck Ribery zagrał prostopadłą piłkę do Dusana Vlahovicia, jednak napastnik gości trafił w Marco Silvestriego. Serie A - wyniki, tabela, strzelcy Druga część gry również rozpoczęła się od dobrej próby Hellasu. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego do strzału ponownie doszedł Salcedo. Włoch oddał uderzenie głową, który pewnie sparował Drągowski. Gospodarze przeważali i udało im się trafić do siatki w 66. minucie. Verre sprytnie zagrał pietą do Samuela Di Carmine, a napastnik Hellasu pokonał Drągowskiego mocnym strzałem po ziemi. Podopieczni Ivana Juricia mogli podwyższyć prowadzenie w końcowej fazie meczu. Najpierw po nieudanym wybiciu obrony "Violi" z dystansu huknął Mattia Zaccagni. Włoch czysto uderzył piłkę, jednak jego strzał nie trafił celu. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego do bramki Drągowskiego trafił Mariusz Stępiński. Polak wykorzystał dobre podanie, jednak znajdował się na spalonym. Mecz z beniaminkiem miał być również okazją do występu dla Szymona Żurkowskiego. Polak nie pojawił się jednak na boisku. PA